Odyseja7
Odyseja7, Filologia klasyczna, Odyseja
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
103PIE�� SI�DMAOdyseusz przychodzi do AlkinoosaTak si� tam modli� Odys losem bity srodze,Gdy pann� r�cze mu�y unios�y po drodzeW miasto wiod�cej. Jako� przed dw�r okaza�yOjcowski gdy zajedzie, mu�y si� wstrzyma�yU pierwszej bramy. Bracia, pi�kni jak niebianie,Wybiegli wszyscy razem na jej powitanieI mu�y wyprz�gali, i wyprane szatyZ wozu znosili. Panna do swojej komnatySz�a wprost, gdzie ogie� stara nieci�a ju� nia�ka,Eurymedusa, ongi apejrejska branka.Z Apejry w ��d� feack� przed laty porwanaI przywieziona tutaj na dar godny pana,Dosta�a si� kr�lowi, co Feakom w�ada,Za kt�rym jak za bogiem lud wszystek przepada;Wynia�czy�a mu c�rk� bia�� jak lilija -Teraz warz�c wieczerz�, przy ogniu si� zwija.Wi�c Odys si� do miasta zbiera�, gdy boginiAtene czuwaj�ca nad nim mg�� uczyniI schowa go, by z dumnych Feak�w tam kt�ry,Spotkawszy go, nie z�aja� lub nie spyta� z g�ry:Co zacz? A wi�c gdy w miejskie wchodzi� ju� ulice,Zabieg�a mu Atene sowiooka, liceWzi�wszy na si� dzieweczki m�odej, z dzbankiem w d�oni;A gdy stan�a przed nim, on ozwa� si� do niej:�Dzieweczko, wska� mi, prosz�, w tym mie�cie nieznanem,Gdzie tu dw�r Alkinoja, co tutaj jest panem?Jam cz�ek cudzy i n�dzarz srodze nieszcz�liwy,Z dalekich krain id�, wi�c i duszy �ywejNie znam pomi�dzy lud�mi tu mieszkaj�cymi�.Na to rzek�a Atene z oczami l�ni�cymi:�Chcesz, dziadku, to ci wska��, k�dy idzie �cie�kaDo dworu; tam w blisko�ci i ojciec m�j mieszka.Id� za mn�, w�dy ostro�nie, ja ci� poprowadz�;W nikogo nie patrz, z nikim nie gadaj, tak radz�.Na przybysze tutejszy mieszkaniec zawzi�ty:Obcy nigdy tu nie by� go�cinnie przyj�ty.Lud ten puszy mnogo�ci� �egluj�cych �odzi,Po morzu wci�� up�dza i daleko chodzi;Bo l�dotrz�s Posejdon da� im dar ju� taki,�e ich nawy jak my�li lotne lub jak ptaki�.Powiedziawszy to Pallas sz�a przed nim co �ywo,A Odysej jej �ladem zd��a� nieleniwo.Wi�c �eglownych Feak�w uszed� jako� wzroku,Gdy samym �rodkiem miasta przerzn�� si� w ich t�oku,Straszna bowiem i pi�knie trefiona bogini�mi ich oczy i wko�o niego mg�� uczyni.A Odysej si� dziwi� korablom[107] w przystani:Moc ich taka! To� placom, gdzie m�e zebrani,I d�ugim murom miejskim w ostrok� warownym,I wszystkiemu si� dziwi� dziwem niewymownym.A tak gdy przed kr�lewski szczytny dworzec przyszli,Atene jasnooka ozwie si� w tej my�li:�Oto, dziadku w�drowny, dw�r, o kt�ry pytasz,Masz przed sob�; tu w kole biesiadnym powitaszW�adyki tego kraju - wszystko r�d Zeusowy.Id� prosto, nie trw� sob� i nie tra� nic g�owy.�mia�y idzie przebojem i przeto wygrywa,Mniejsza, czy cudzoziemcem do obcych przybywa.Wszed�szy tam, naprz�d pani� pozdrowi� si� godzi;Zwie si� Arete; z jednych rodzic�w pochodzi,Co m�� jej...�adna w �wiecie bardziej nie uczczonaTrzymaj�ca rz�d domu m�owskiego �ona -A t� cze�� tak serdeczn� odbiera bez zmianyOd samego Alkina, od dziatwy kochanej,Od ludu, co bo�yszczem nazywa j� swojem,�e gdy w mie�cie j� ujrzy, pcha si� do niej rojem.Bo to i rozum pi�kny, i dowcip tej pani:Umie radzi�, przejedna� tych, co pogniewani.Je�li na ciebie okiem popatrzy �askawem,To� wygra� i przyjaci� obaczysz niebawem,I wr�cisz w progi w�asne do rodzinnej ziemi�.Rzek�szy to c�ra Zeusa z oczyma sowiemiRzuci�a smugi Scherii rozkosznej i lotemMin�wszy m�rz pustkowia i Maraton[108] potem,Przebiegaj�c w Atenach ulice i place,Wesz�a w Erechteusza zamczyste pa�ace.Odys w kr�lewskie gmachy pod��y� w tej dobieI d�ugo sta� przed nimi i rozwa�a� sobie,Czy ma nog� przest�pi� pa�ski pr�g spi�owy,Gdzie jak promie� s�oneczny lub blask ksi�ycowyWn�trze komnat pa�a�o. �ciany, wy�o�oneMiedzi�, bieg�y to w jedn�, to w drug� zn�w stron�,Od progu w g��b i g��biej; wko�o gzyms niebieski;Wewn�trz w ka�dej �wietlicy drzwi ze z�otej deski;Pr�g miedny odrzwia srebrne d�wiga�, a sklepienieZe srebrnej belki. U drzwi te� z�ote pier�cienie.Psy z�ote i psy srebrne z obu stron podwoi,Co je Hefajstos uku�, ten mistrz w sztuce swojej,Le�a�y - rzkomo str�e domu swego pana;Ani �mier�, ani staro�� str�om tym nie znana.Od progu w g��b i g��biej, w rz�d poustawianePod �cianami sz�y sto�ki; na sto�kach za� dzianeKobierce, r�k� niewiast misternie wyszyte.Tam siadaj� feackie pany znamieniteJedz�c, pij�c; nie zbywa nigdy im na niczem.Na podstawach doko�a z m�odzie�czym obliczemSta�y z�ote pos�gi trzymaj�c kaga�ceGo�ciom przy�wiecaj�ce przy nocnej hulance.Pi��dziesi�t tam niewolnic krz�ta�o si� w dworze.Te obraca�y �arna miel�c p�owe zbo�e,Inne przy krosnach, k�dziel znowu prz�d�y inne,Jak li�cie na topoli, wci�� w ruchu, wci�� czynne,Zbija�y pasma tkanin mocno, a� z warsztat�wTkackich t�usto�� �cieka�a. Bo jak t�szych chwat�wNad Feaki do morskich wypraw nie ma w �wiecie,Tak dowcipem nie sprosta feackiej kobiecie�adna inna w tkaninach misternej roboty:Atene im wy��cznie da�a te przymioty.Za dziedzi�cem sad du�y ci�gn�� si� od brony,Czteromorgowy, wko�o p�otem ogrodzony,K�dy drzewa wysokie i kwieciem okryteRodz� granaty[109], gruszki, jab�ka smakowite,S�odkie figi. To� drzewa oliwne tam by�y,Przez rok ca�y tak zim�, jak latem rodzi�y,Bo w ciep�awym zefirze, co tam wci�� powiewa,Jeden owoc si� k�uje, drugi ju� dojrzewa,Jab�ko idzie po jab�ku, gruszk� gruszka spycha,Figa fig�, i owoc zawsze si� u�miecha.Wida� tam i winnic�, bujn� w winogrona,Cz�� jej du�a na upa� s�o�ca wystawiona,A�eby sch�y jagody; wi�c jedne w kosz bior�,Drugie t�ocz�. Wio�nianki dochodz� niesporo.Tu kwiat ledwie, tam ju� si� rumieni� jagody.Za sadami warzywne le�a�y ogrody,Grz�dy zi� wonnych, kwiat�w pstrokatych bez liku.S� dwie krynice. Jedna wije si� w ponikuPrzez sady, druga pa�skie podw�rze obmywa- Z niej wody na potrzeb� lud miejski u�ywa.Taka to nad kr�lewskim domem �aska bog�w!D�ugo Odys tu�aczy sta� zdumion u prog�w.A gdy wszystkiemu w duszy do�� si� nadziwowa�,Pr�g przekroczy� i w wn�trze komnat tych wst�powa�.Tam feackich bojar�w zasta� goduj�cychI ostatni� z czasz winnych obiat� lej�cychNa cze�� Argosob�jcy. Zwykle biesiadnicyRobi� to, aby smaczny sen znale�� w �o�nicy.Boski Odysej izb� pr�dkim mierzy� krokiem,Od Ateny odziany leciuchnym ob�okiem,A� dopad� Alkinoja - siedzia� przy Arecie,I gdy Odysej d�o�mi kolana jej splecie,Naraz ze� �wi�ty ob�ok zsun�� si� ze wszystkiemI w izbie zamilkli go�cie - zdumieni zjawiskiem,Patrzali na przybysza. On wni�s� pro�b�, kt�r�Mia� w tych s�owach: �Areto, Reksenora c�ro!B�agam twego ma��onka, ciebie i tych go�ci,Ja tu�acz - niechaj bogi dadz� wam w pe�no�ciZdrowia, szcz�cia, by jeszcze i na wasze dziatkiGodno�� od ludu dana spad�a i dostatki -Przez lito�� wr�ci� do dom pom�cie mi pr�dzej!D�ugo, d�ugo si� tu�am w sieroctwie i n�dzy�.To rzek� i na ognisku wraz usiad� w popielePrzy ogniu. Go�cie zmilkli, chocia� ich tam wiele.A� wreszcie przerwa� cisz� m�� najstarszy laty,Siwy Echenej, w s�owa wymowne bogaty.Dawnych wiek�w pami�tny, zna� obyczaj stary,Wi�c si� zaraz odezwa� m�drze i do miary:�Ej! Nie godzi si�, kr�lu, bo to nie w zwyczaju,By w popiele siadywa� go�� z cudzego kraju.Czekaj�c na tw�j rozkaz, chowamy milczenie;A zatem podnie� go�cia, na srebrne siedzeniePosad� tu obok z nami. Keryksom ka� w kru�eWino la�, cze�� oddamy bogu, co grzmi w g�rze:Wszak pod jego opiek� stoj� nieszcz�liwi;A klucznica z spi�ami go�cia niech po�ywi�.Wzruszy�a si� t� mow� Alkinoja dusza.Powsta� i niez�omnego d�o� OdyseuszaWzi�wszy, podni�s� z popio�u, posadzi� przy sobieNa miejscu Laodama, co go�cia osobieMusia� ust�pi�, chocia� ojca ukochanek.S�u�ebna na srebrzystej misie z�oty dzbanekPe�ny wody przynios�a i r�ce ni� zmy�aGo�ciowi, po czym g�adki st� mu przystawi�a.Potem skrz�tna klucznica przynios�a mu chleba,I rozmaitych potraw z spi�ami, co trzeba,A boski tu�acz Odys jad� i spija� g�odny.Do keryksa tak m�wi� Alkinoj, pan godny:�Pontonoju, lej wino go�ciom, rozdaj kru�e,Aby obiat� bogu z�o�y�, co grzmi w g�rzeI wszystkich nieszcz�liwych pod skrzyd�a swe bierze�.Rzek�, i Pontonoj wino po pe�nym kraterzeZnowu go�ciom podawa�. A tak gdy ofiaryKa�dy cz�� wyla� i sam napi� si� do miary,Przem�wi� zn�w Alkinoj do wszystkich, co byli:�Pos�uchajcie, kniaziowie i w�adycy mili!M�wi� do was, co serce po...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ebook @ do ÂściÂągnięcia @ download @ pdf @ pobieranie
Tematy
- Strona startowa
- Ocena słuszności dokonywania swojego wyboru bohaterów, Teksty teoretyczne- filologia polska, Pozytywizm i Młoda Polska-notatki różne, Żeromski
- Odzież, русский язык (język rosyjski, rusycystyka, filologia rosyjska), słowniki tematyczne ()
- Obliczanie wielomianu metodą klasyczną i metodą Hornera Temat 1, nauka, matematyka, STUDIA, agh
- Odyseja Czasu 01 - Oko czasu - Clarke Arthur C. Stephen Baxter, 1, A tu dużo nowych ebooków
- Odyseja Talbota - DeMILLE NELSON, ebook txt, Ebooki w TXT
- Odyseja Czasu 03 - Pierworodni - Clarke Arthur C. & Stephen Baxter, 1, A tu dużo nowych ebooków
- Odyseja Homera - lektura, PDF głównie psychologia przejrzeć dużo ciekawych
- Odyseja trojańska - Clive Cussler, Przygody Dirka Pitta
- Odyseja Xięcia, Powstanie Warszawskie - 70 rocznica
- Odyseja12, Filologia klasyczna, Odyseja
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- numervin.keep.pl
Cytat
Facil(e) omnes, cum valemus, recta consili(a) aegrotis damus - my wszyscy, kiedy jesteśmy zdrowi, łatwo dajemy dobre rady chorym.
A miłość daje to czego nie daje więcej niż myślisz bo cała jest Stamtąd a śmierć to ciekawostka że trzeba iść dalej. Ks. Jan Twardowski
Ad leones - lwom (na pożarcie). (na pożarcie). (na pożarcie)
Egzorcyzmy pomagają tylko tym, którzy wierzą w złego ducha.
Gdy tylko coś się nie udaje, to mówi się, że był to eksperyment. Robert Penn Warren