Filozofia jest sztuką życia. Cyceron

Odgadnij Kim Jestem. Bez Ciebie Tom ...

Odgadnij Kim Jestem. Bez Ciebie Tom 2, Megan Maxwell

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->KorektaAgnieszka DejaAnna RaczyńskaProjekt graficzny okładkiMałgorzata Cebo-FoniokZdjęcie na okładce© S_L/ShutterstockTytuł oryginałuAdivina quién soyCopyright © Megan Maxwell, 2014Copyright © Editorial Planeta, S.A., 2014All rights reserved.Wszelkie prawa zastrzeżone.Żadna część tej publikacji nie może być reprodukowanaani przekazywana w jakiejkolwiek formie zapisubez zgody właściciela praw autorskich.For the Polish editionCopyright © 2015 by Wydawnictwo Amber Sp. z o.o.ISBN 978-83-241-5683-2Warszawa 2015. Wydanie IWydawnictwo AMBER Sp. z o.o.02-952 Warszawa, ul. Wiertnicza 63tel. 620 40 13, 620 81 62www.wydawnictwoamber.plKonwersja do wydania elektronicznegoP.U. OPCJAjuras@evbox.pl1. Śpiąc z tobąPowrót na statek jest trudny, zwłaszcza kiedy przed wejściem do portu musimy się rozdzielić, żeby niktnie zobaczył nas razem. Wiem, że Dylan idzie parę metrów za mną, i jestem niespokojna. Nie widzę go,ale wiem, że na mnie patrzy, i muszę oddychać głęboko i uważać, żeby się nie potknąć. Telefon midzwoni. Wiadomość:„Cudownie się z Tobą spało”.Odpisuję rozbawiona:„Z Tobą też, chociaż chrapiesz”.Uśmiecham się i wyobrażam sobie, że on też się uśmiecha, i znowu dzwoni mój telefon.„Ledwie wróciliśmy na statek, a ja już za Tobą tęsknię”.Ale miłooooooo!„Będę tu dla Ciebie zawsze, kiedy tylko będziesz chciał”, odpisuję.Odzywa się telefon.„Zawsze?!”Śmieję się i odpowiadam:„Możesz być pewny”.Telefon znów dzwoni.„Pragnę znów rozkoszować się tymi sześcioma fazami. Zwłaszcza zabójczą. Hm… Twoje spojrzeniebyło takie podniecające…”Parskam śmiechem.„Twoja zabójcza faza też jest bardzo seksowna. Uwielbiam, kiedy przygryzasz dolną wargę”.Moja komórka znów dzwoni.„Jeżeli jeszcze raz mi to powiesz, natychmiast wrócimy do hotelu!”Nasza gra mnie bawi, rozpala, ale w końcu odpisuję:„Teraz muszę się zająć pracą”.Jestem zachwycona tym, że czuję go tak blisko, chociaż dzieli nas kilka metrów. Spędziłam najlepszedwadzieścia cztery godziny mojego życia. Dylan jest spełnieniem moich marzeń, jest nawet romantyczny!Komórka znów się odzywa.„Mój tata zawsze opowiada, że matkę ujął słowami:»Luisa,nie cierpię patrzeć, jak odchodzisz, aleuwielbiam patrzeć, jak idziesz«. Jak twierdzi, uwielbiał się przyglądać, jak chodzi”.Parskam śmiechem i zaskakuje mnie to, że wyjawia mi coś tak intymnego na temat swoich rodziców.Chcę się odwrócić, ale nie powinnam. Powstrzymuję się i piszę:„Mój tata mówi, że zakochał się w mojej matce, kiedy mu powiedziała: »Ty blady Holendrze, wracajdo swojego kraju«. Twierdzi, że tego dnia zrozumiał, że jest kobietą jego życia”.Wyobrażam sobie, że Dylan się uśmiecha. Docieram na przystań i wpadam na Coral, która chwytamnie za rękę.– Jak tam, Zakochciuszku? – szepcze.Nie jestem w stanie się nie odwrócić, widzę Dylana zaledwie kilka metrów od nas. Przechodzi obokmnie, dyskretnie muska mnie w pasie, a ja wdycham jego zapach. Uwielbiam go. Podnieca mnie. Kiedysię oddala, spoglądam na przyjaciółkę.– Było niesamowicie – odpowiadam.Wchodzimy na pokład, każdy wraca do swoich obowiązków, a ja przez kilka godzin nie robię nic,tylko myślę o nim. Jedynie o nim. Po południu na próbie z orkiestrą proszę, żebyśmy do wieczornegorepertuaru włączyli melodię, na którą od razu się zgadzają. Po skończonej próbie, kiedy wychodzę napokład, żeby pójść do mojej kajuty, słyszę, że ktoś mnie woła.Odwracam się i widzę Tony’ego, a trochę dalej paru innych mężczyzn w garniturach. Oj, świeżemięcho! Podchodzę szybko z uśmiechem.– Jak ci minął wolny dzień? – pyta Tony. – Nie kłam, bo wczoraj o ciebie pytałem i jeden z twoichkolegów powiedział, że poszłaś z Coral.Uśmiecham się i nie wyprowadzam go z błędu.– Świetnie. Marsylia jest piękna – odpowiadam.– Co widziałaś?Nieźle… nieźle… nieźle… Ma mnie!Prawdę mówiąc, widziałam tylko piękny pokój i wspaniałego mężczyznę, ale nie mam zamiaruopowiadać mu, dlaczego nie zwiedziłam miasta.– To i owo – mówię. – To, co dla miasta charakterystyczne, ale jeżeli chodzi o nazwy ulic, zabytków itak dalej, jestem bardzo kiepska – dodaję.Rozmawiamy przez chwilę.– A właśnie, w Marsylii dołączył do nas mój brat – oznajmia nagle Tony. – Chodź, chcę ci goprzedstawić.Mina mi rzednie.Jeszcze pamiętam miłe słówka, którymi zasypałam go przez telefon, i te, które on powiedział mi, alenie mam dokąd uciec. Podchodzimy do grupy mężczyzn w garniturach. Widzę, że jeden z nich opiera się oburtę i patrzy w morze. Jest wysoki, ma ciemne włosy i ciemny garnitur.– Omar! – woła go Tony.Kiedy się odwraca, okazuje się, że wygląda zupełnie inaczej, niż myślałam. Byłam przekonana, że jestmężczyzną w starszym wieku, a tymczasem mam przed sobą czterdziestoparolatka, bardzo, ale to bardzoatrakcyjnego. W odróżnieniu od Tony’ego, który ma jasne oczy, ten ma orzechowe. Przez kilka chwilprzyglądamy się sobie z zaciekawieniem.– Kim jest ta piękna dama? – pyta w końcu szorstkim głosem.Dama?Ależ on rycerski!– To Yanira – odpowiada Tony. – Z tego, co wiem, nie byłeś dla niej zbyt miły w Barcelonie.Zaczynam się dusić.Pamiętam, że nazwałam go pajacem, i powiedziałam mu najgorsze rzeczy. Nie sądzę, że o tymzapomniał, ale wbrew wszelkim oczekiwaniom chwyta mnie za rękę i całuje mnie w dłoń.– Bardzo mi przykro, że byłem dla ciebie taki niemiły – szepcze. – Wyżyłem się na tobie i… [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • happyhour.opx.pl
  • Tematy

    Cytat


    Facil(e) omnes, cum valemus, recta consili(a) aegrotis damus - my wszyscy, kiedy jesteśmy zdrowi, łatwo dajemy dobre rady chorym.
    A miłość daje to czego nie daje więcej niż myślisz bo cała jest Stamtąd a śmierć to ciekawostka że trzeba iść dalej. Ks. Jan Twardowski
    Ad leones - lwom (na pożarcie). (na pożarcie). (na pożarcie)
    Egzorcyzmy pomagają tylko tym, którzy wierzą w złego ducha.
    Gdy tylko coś się nie udaje, to mówi się, że był to eksperyment. Robert Penn Warren