Filozofia jest sztuką życia. Cyceron

Odyseja12

Odyseja12, Filologia klasyczna, Odyseja

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
199PIE�� DWUNASTASyreny, Skylla i Charybda, byd�o Heliosa�Skoro okr�t nasz pr�dy oceanu min��I na bezkresny przestw�r w�d morskich wyp�yn��,P�dzim ku wyspie Ajai, gdzie Eos si� rodzi,Gdzie mieszka z swym orszakiem i gdzie Helios wschodzi;A stan�wszy u brzegu przy piaszczystej �awie,Wysiadamy z okr�tu, znu�eni w przeprawie,Spa� si� k�adziem i �pimy do jutrzenki �witu.Rankiem, gdy zrumieni�a Eos strop b��kitu,Pchn��em do zamku Kirki cz�� druh�w, by zw�okiElpenora przynie�li tu nad brzeg zatoki.Potem drzew na�cinawszy na wzg�rku nad morzemZe �zami i �alami na stosie go z�o�em.A gdy trupa i or� ogie� strawi� razem,Sypiem nad nim mogi��, nakrywamy g�azem,A na wierzchu mogi�y zatykamy wios�o.Wszystko, co�my zrobili, pr�dko si� donios�oDo Kirki. O powrocie ju� uwiadomiona,Sama wnet przysz�a strojna; za ni� panien gronaNios�y czerwone wino, ko�acze, mi�siwa.Bogini przyst�piwszy, do nas si� odzywa:- Wy �ywi, a w umar�ych chodzili�cie kraje!�mier� dwukrotna! Na jednej inny poprzestaje.Oj, wy �mia�ki! A nu�e, sy�cie wasze g�ody,Godujcie; za to jutro, gdy wstanie dzie� m�ody,Dalej w drog�! Ja sama powiem, jak i k�dy,By�cie zn�w przez szale�stwo nie popadli w b��dyAni w niebezpiecze�stwo na wodzie lub ziemi -Rzek�a i nam doda�a serca s�owy temi.Jako� przez ten dzie� wszystek, nim s�o�ce zapad�o,Wyprawili�my styp�: pi�o si� i jad�o.Lecz kiedy ju� wieczorna nadesz�a godzina,A spa� leg�a przy cumach korabnych dru�yna,Wtenczas z sob� mi� na bok odwiod�a bogini,Usiad�a na trawniku, jam te� siad�szy przy niej,Opowiada� jej ca�� podr� szczeg�owie.Na co mi boska Kirka w tych s�owach odpowie:- Kiedy� tak wszystko sprawi�; pos�ucha� ci zda si�,Co powiem i co b�g sam przypomni ci w czasie.Ty w kraj Syren[227] zajedziesz, czarownic, co zdradz�Tych wszystkich, jacy tylko o nie tam zawadz�.Szaleniec, kto si� zbli�y i Syren tych �piewyUs�yszy! On nie ujrzy nigdy, p�ki �ywy,Ni ma��onki, ni dziatek, ni ziemi rodzinnej:Tak go sczaruje �piew tych Syren s�odkop�ynny,Kt�re siedz� na ��ce, a wko�o nich gnatyLudzkie le�� stosami i cia� wysch�ych szmaty.Ty je mijaj, i zalep uszy towarzyszyWoskiem miodnego plastru! Niech �aden nie s�yszyG�osu ich; lecz je�eli sam by�by� ciekawyPos�ucha�, to powrozem ka� do masztu nawyPrzywi�za� si� a mocno, za nogi i r�ce,A wtedy si� przys�uchaj dw�ch Syren piosence.Lecz gdyby� si� wyrywa�, wo�a�, by zdj�� pety,To masz by� jeszcze mocniej powrozem �ci�ni�ty.Gdy tak szcz�liwie miniesz Syrenie pobrze�e,Nie wytykam ci drogi. Czy okr�t obierzeDrog� w prawo lub w lewo, sam rozwa�ysz sobie,Kt�ra lepsza. Ja tylko opisz� ci obie:Na jednej z w�d wy�a�� ska� stromych urwiska,Wzd�ty wa� Amfitryty o nie si� rozpryska.Ska�y te zowi� bogi w swej mowie: b��dnymi...�aden ptak ni go��bka nie przemknie nad nimiZ ambrozj�, kt�r� niesie dla ojca Kroniona,�eby od g�adkiej ska�y nie by�a schwycona,Lubo Zeus, gwoli liczby, zawsze now� stwarza.Tutaj niechybna zguba czeka na �eglarza:Cia�a ludzkie i belek okr�towych szcz�tySch�on� albo p�omienie, albo m�rz odm�ty.Jeden li tylko okr�t Argo[228], s�awion wsz�dy,Gdy wraca� od Ajeta, m�g� si� przemkn�� t�dy -Lecz te rafy i Argo by nie oszcz�dzi�y,Gdyby nie pomoc Hery - Jazon by� jej mi�y.Dalej s� dwie opoki: jednej szczyt si� je�yA� w niebiosa, a na nim gruby ob�ok le�y,Co nie znika ni latem, ni czasu jesieni;I ten szczyt si� nie z�oci od s�o�ca promieni.Na� si� wdrapa� lub zej�� ze� - nie w ludzkiej to sile,Cho�by kto r�k dwadzie�cia a i n�g mia� tyle;G�az bowiem jak ociosan, g�adki z ka�dej strony.We �rodku ma jaskini�; otw�r jej zwr�conyKu ciemno�ciom Erebu. Wi�c on� jaskini�Okr�t tw�j, Odyseju, niechaj tak ominie,By z pomostu w ten otw�r �adna nie donios�aStrza�a, ci�niona r�k� �ucznika z rzemios�a.W tej jamie Skylla[229] siedzi, s�ycha� j� z daleka;Skomli jakby miot szczeni�t i jak one szczeka.Okropna to poczwara, i nikt jej widokuNie zniesie; sam b�g nawet nie dotrzyma kroku.�ap dwana�cie szkaradnych jest u tej bestyi,I sze�� szyj wyci�gni�tych, a na ka�dej szyi�eb spro�ny, w paszczy z�b�w trzy rz�dy, a przy tymG�stych, a chropocz�cych przera�liwym zgrzytem.Zwykle na dnie pieczary le�y tu��w spory,A �by tylko wystawia z g��bi onej nory,I �apczywie czatuj�c w paszcze swoje chwytaDelfina, psa i wszystko, co ma AmfitrytaW swoim pa�stwie podwodnym, wszystko, co si� zdarzy,Nie pochlubi� si� dot�d nikt z tylu �eglarzy,By nie mia� od niej szkody; ka�da jej paszczekaZwykle z �odzi unosi jednego cz�owieka.Blisko od niej zobaczysz drug� tak� ska��,Lecz ni�sz�, bo przerzucisz przez ni� ka�d� strza��.Jest tam figowe drzewo ze ska�y zwieszone,Pod nim gro�na Charybda �yka morze s�one;Trzykro� w dzie� je wyrzuca, trzykro� wci�ga w siebie.A gdy wci�ga, o! niech�e nie b�dzie tam ciebie!Ju� by i sam Posejdon nie m�g� ci� ratowa�.Pami�taj, Odyseju, ��d� swoj� sterowa�Najbli�ej popod Skyll�, gdy� wi�kszym jest zyskiemSze�ciu ludzi utraci� ni� zgin�� ze wszystkiem. -Sko�czy�a, a jam na to tak jej odpowiedzia�:- Boginio! Chciej ods�oni� prawd�! Niechbym wiedzia�,Czy uchodz�c Charybdy �akomego gar�a,M�g�bym Skyll� ukara�, �e moich po�ar�a? -Tom m�wi�, a bogini rzek�a tymi s�owy:- Ty by� i Skyll� wyzwa� na r�k� gotowy;Ty by� si� porwa�, �mia�ku, i na same bogi.Bo przecie� nie�miertelnym jest ten potw�r srogi:Nie da on ci si� zabi�, i nic go nie z�amie.Jeden �rodek: ucieka� - na nic silne rami�...Je�li staniesz pod ska��, by wyda� b�j Skylli,Ona sze�� �b�w powt�rnie z czelu�ci wychyliI drugich sze�ciu porwie. Spiesznie wi�c przep�ywajKo�o niej, a bogink� Kratais[230] przyzywaj,Matk� Skylli, co �ycie da�a tej szkaradzie.Ta j� wstrzyma, i odt�d nie b�dzie na zdradzie.Dalej ostr�w Trinakii trafisz: tam na ��ceDo boga s�onecznego stada nale��cePas� si�; jest stad siedem owczych, siedm wo�owych,A w ka�dym po pi��dziesi�t; nigdy liczba owychNie zwi�ksza si�, nie zmniejsza. Dwie nimfy je pas�:Lampetia z Faetus�[231], obie cudne kras�.Helios je mia� z Neajr�. O swe c�rki dba�aMatka, gdy ju� podros�y, daleko wys�a�aA� na ostr�w Trinakii, by trzody ojcowskieI wo�y ci�korogie pas�y dziewy boskie.Je�li, na powr�t pomny, oszcz�dzisz te trzody,To wr�cisz, chocia� n�dzarz, do swojej zagrody.Lecz je�li je naruszysz, tw�j okr�t z dru�yn�Zgin�� musi - ty ujdziesz, ale ci� nie min�Nieszcz�cia, i cho� wr�cisz do dom i rodziny,To p�no, biedny bardzo, sam jeden, jedyny. -Tak m�wi�a. Wtem jutrznia zab�ys�a na niebieKirka mi� po�egnawszy odesz�a do siebie;Ja na okr�t zwo�a�em czelad� rozpierzchnion�,Kaza�em, by od brzegu liny odczepiono.A gdy wszyscy zasiedli rz�dem d�ugie �awy,Wios�ami pru� zacz�li morski nurt s�onawy.Wtem od ziemi na okr�t nasz modrawodziobnyWiatr poci�gn��, nas�any od Kirki nadobnej,Pi�know�osej bogini, przewodnik �eglugi.�ad zrobiwszy na nawie, p�yniemy czas d�ugiMilcz�cy, nieruchomi, na wiatr i ster zdani.W ko�cu tak si� ozwa�em:- Druhowie kochani!Nie jednemu ni kilku zwierzam si� wybranymZ przeznaczeniem, od Kirki mnie przepowiedzianym,Lecz wszystkim chc� obwie�ci�, jak� przysz�o�� wr�y;Czy zginiem, czy szcz�liwie powr�cim z podr�y?Najpierw, radzi bogini, na �piewy zwodz�ceG�uchym by� owych Syren, co siedz� na ��ce.Mnie jednemu li wolno s�uch mie� dla ich �piewu,Lecz trzeba mi� przywi�za� k�masztowemu drzewuI sp�ta� powrozami za nogi i r�ce,Bym nie drgn��; lecz je�eli owe wi�zy skr�c�Lub zawo�am: Puszczajcie! - odm�wcie pos�uchuI mocniejszymi p�ty skr�pujcie co duchu. -Tak wi�c cz�� przepowiedni zwierzy�em dru�ynie.Okr�t nasz, gnany wiatrem, pod ostr�w podp�ynieDw�ch Syren, a wtem naraz wiatr ucich� i wodneFale si� wyg�adzi�y jak niebo pogodne:Kt�ry� b�g je uciszy�. Poskoczyli nagleTowarzysze na nogi, aby zwin�� �agleI na dnie �odzi z�o�y�; po czym rozbijanoNurt wios�ami, a� morze pokry�o si� pian�.Jam wtedy miednym no�em kr�g wosku na cz�ciKraja� drobno i gni�t� z nich ga�ki w silnej pi�ci;Wosk pr�dko sta� si� mi�kki, ju� samym gnieceniem,Ju� rozgrzany gor�cym Heliosa promieniem;Co zrobiwszy, ka�demu zalepi�em s�uchy[232].Potem do mnie si� wzi�to; zwi�zali mi� druhyDo masztu powrozami za nogi i barkiI wzi�wszy si� do wiose�, gnali okr�t szparki.A gdy�my si� zbli�yli... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • happyhour.opx.pl
  • Tematy

    Cytat


    Facil(e) omnes, cum valemus, recta consili(a) aegrotis damus - my wszyscy, kiedy jesteśmy zdrowi, łatwo dajemy dobre rady chorym.
    A miłość daje to czego nie daje więcej niż myślisz bo cała jest Stamtąd a śmierć to ciekawostka że trzeba iść dalej. Ks. Jan Twardowski
    Ad leones - lwom (na pożarcie). (na pożarcie). (na pożarcie)
    Egzorcyzmy pomagają tylko tym, którzy wierzą w złego ducha.
    Gdy tylko coś się nie udaje, to mówi się, że był to eksperyment. Robert Penn Warren