Filozofia jest sztuką życia. Cyceron

Odcienie miłości

Odcienie miłości, @PODARKI (xyz)(1)

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Dla mojej siostry SheiliOdcienie miłościW pracy zadzwonił telefon. Odezwał się mój ojciec. Byłam świeżopo rozwodzie i niedawno zatrudniłam się w agencji handlunieruchomościami. Obaj moi synowie chodzili do szkoły. Jak nawrzesień dzień był dość upalny.Ojciec przestrzegał konwenansów także wtedy, gdy telefonował dorodziny. Zawsze najpierw pytał, jak się czuję. Taki był zwyczaj na wsi –nawet gdyby ktoś dzwonił z wiadomością, że wybuchł pożar, to i takzacząłby od pytania o samopoczucie.– W porządku – odparłam. – A ty?– Niezbyt – powiedział w typowy dla siebie sposób, w tonielekkiego usprawiedliwienia, wypowiadanego jednak głosem pełnymgodności. – Twoja matka odeszła.Wiedziałam, że „odeszła” znaczyło „umarła”. Nie miałam co dotego wątpliwości. A mimo to przez chwilę ujrzałam ją w czarnymsłomkowym kapeluszu, podążającą ścieżką. Słowo „odeszła” wydawałosię nie przekazywać niczego poza wielką ulgą, a nawetpodekscytowaniem – takim, jakie ogarnia nas, gdy drzwi się za kimśzamykają, dom wraca do normalności i wreszcie możemy swobodnierozgościć się w otaczającej nas przestrzeni. Podekscytowanie wyczuwałosię również w głosie ojca – w jego przepraszających słowachpobrzmiewało coś dziwnego, jakby stłumione westchnienie. Ale matkanie była ciężarem – nie przechorowała ani jednego dnia. Ojciec po jejśmierci bynajmniej nie poczuł ulgi, przeciwnie – bardzo trudno mu byłosię z tą sytuacją oswoić. Oznajmił, że nigdy nie przyzwyczai się do życiaw samotności. Dlatego bez większych oporów zgodził się zamieszkaćw domu opieki w hrabstwie Netterfield.Opowiedział mi, jak znalazł matkę na leżance w kuchni, kiedywrócił do domu w południe. Zerwała kilka pomidorów i zostawiła je naparapecie, by dojrzały; później musiała poczuć się źle, bo się położyła.Teraz, gdy o tym mówił, głos miał drżący, niepewny i jak można by siętego spodziewać, przebijało przezeń bezgraniczne zdumienie. Oczamiwyobraźni zobaczyłam leżankę stojącą tuż pod telefonem, przykrytąstarą narzutą.– Pomyślałem więc, że powinienem do ciebie zadzwonić –oznajmił ojciec i czekał, aż powiem, co ma w tej sytuacji robić dalej.Matka modliła się, klęcząc, w południe, wieczorem i rano. Każdydzień zaczynał się dla niej od poddania się zamysłom Pana. Każdegowieczoru zdawała Bogu sprawozdanie z tego, co zrobiła w ciągu doby,o czym mówiła i myślała, by sprawdzić, czy nie sprzeniewierzyła sięJego woli. Niektórzy ludzie sądzą, że podobna egzystencja jest dośćmonotonna i ponura, ale nie rozumieją, na czym tak naprawdę polega. Popierwsze, takie życie nigdy nie jest nudne. I nie przytrafia się w nim nic,czego nie można by w jakiś sposób wykorzystać. Nawet jeśli nękają cięproblemy, jesteś chory, biedny i brzydki – masz duszę, o którą musiszzadbać jak o cenny skarb. Gdy po południowym posiłku matka szła nagórę, żeby się modlić, zawsze była pełna energii i nadziei, odczuwałagłęboką radość.Odnalazła drogę do Pana na wakacyjnym obozie religijnym, gdymiała czternaście lat. Było to tego samego roku, kiedy zmarła jej matka,a moja babcia. Przez kilka lat moja matka jeździła na spotkaniaz wieloma ludźmi, którzy również przeżyli nawrócenie (część z nichnawet wielokrotnie) – byli to skłonni do uniesień religijnych zagorzaligrzesznicy. Długo mogłaby rozprawiać o tym, co działo się na tychzjazdach – o śpiewach, krzykach i gorącej atmosferze. Opowiedziałao pewnym starszym mężczyźnie, który wstawał i wołał: „O Panie, zstąppomiędzy nas! Teraz! Zstąp przez dach, a ja zapłacę za zniszczonegonty!”.Później matka znowu stała się po prostu anglikanką, gorliwą,a było to, zanim jeszcze wyszła za mąż. Zawarła związek małżeński, gdymiała dwadzieścia pięć lat, ojciec trzydzieści osiem. Wysocyi przystojni, towarzyscy, świetnie tańczyli i dobrze grali w karty. Alebyli również ludźmi poważnymi – tak mogłabym ich określić. Tegorodzaju powagi dzisiaj się już nie spotyka. Ojciec był człowiekiemreligijnym, ale w inny sposób niż matka. Uważał się za anglikanina,oranżystę i konserwatystę, bo w takim duchu go wychowano. Był tymsynem, który pozostał na farmie z rodzicami i opiekował się nimi aż doich śmierci. Potem poznał moją matkę, czekał na nią, w końcu wzięliślub; pomyślał wówczas, że jest szczęściarzem, bo udało mu się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • happyhour.opx.pl
  • Tematy

    Cytat


    Facil(e) omnes, cum valemus, recta consili(a) aegrotis damus - my wszyscy, kiedy jesteśmy zdrowi, łatwo dajemy dobre rady chorym.
    A miłość daje to czego nie daje więcej niż myślisz bo cała jest Stamtąd a śmierć to ciekawostka że trzeba iść dalej. Ks. Jan Twardowski
    Ad leones - lwom (na pożarcie). (na pożarcie). (na pożarcie)
    Egzorcyzmy pomagają tylko tym, którzy wierzą w złego ducha.
    Gdy tylko coś się nie udaje, to mówi się, że był to eksperyment. Robert Penn Warren