Filozofia jest sztuką życia. Cyceron

Oden Scott - Spiżowi wojownicy(1)

Oden Scott - Spiżowi wojownicy(1), 1, NOWOŚCI ebook

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Scott Oden
SPIŻOWI WOJOWNICY
Moim rodzicom,
Arthurowi i Polly Odenom, którzy
nauczyli mnie, że czytanie jest furtką
wiodącą do niezliczonych możliwości,
a także Laurze Hipps, mojej pierwszej bibliotekarce,
która dopilnowała, bym uchylał tę właściwą furtkę
„Było coś jeszcze, co przyczyniło się do egipskiej ekspedycji. Jeden z
greckich najemników faraona, niezadowolony z jakiegoś powodu, umknął
morzem z Egiptu, chcąc uzyskać posłuchanie u Kambyzesa. Najemnik ów
miał w armii wielkie znaczenie i świetnie się orientował w sytuacji w
Egipcie, dlatego też faraonowi bardzo zależało na tym, by go ująć..."
- Herodot,
Dzieje
Podziękowania
Mam ogromny dług wobec egiptologów i archeologów oraz przed-
stawicieli dyscyplin pokrewnych, bo to właśnie oni, żarliwie zgłębiając
tajniki historii, budują kościec, który całe pokolenia mogą oblekać w
niedoskonałe ciało beletrystyki. Wszelka prawda historyczna zawarta w
Spiżowych Wojownikach
znalazła się w tej książce dzięki ich wiedzy;
ewentualne błędy popełnione zostały przeze mnie.
Szczególne podziękowania należą się mojej niezrównanej agentce,
Rebecce Pratt, która stała się niezmordowaną orędowniczką niniejszej
pracy i to pomimo skłonności neurotycznych swojego klienta. Równie
ważne były dla mnie rady, zachęty i wsparcie bliskich mi ludzi z Press
Medallion: Helen Rosburg, mojego wydawcy; Leslie Burbank,
wiceprezesa Medallion Press; i Connie Perry, dyrektorki zarządzającej i
koordynatorki współpracy z autorami. Dzięki ich cierpliwości cały ten
proces przemiany niechlujnego rękopisu w skończoną książkę wydał mi
się czymś łatwym i prostym. Brak mi słów, aby wyrazić swoją
wdzięczność.
Wielkie dzięki składam niezwykłemu artyście, Adamowi Mockowi, za
tak perfekcyjne uchwycenie istoty książki i za cudowną okładkę.
Wśród tych, którym dziękuję za wspaniałomyślność i fachowe rady, są:
Darren Cox, Jason „Who" Hatfield, Sarah Hocutt, Abe Johnson, Adam
„Bean" Johnson, Edna Leo, Tanja Lewis, Wayne Miller, Nancy Morris,
Kristie Oldaker, Josh 01ive, Kris Reisz i Rob Reser.
Wreszcie, dziękuję Jamesowi Byronowi Hugginsowi, przyjacielowi i
autorowi, który przecierał widoczny, ale ciężki do pokonania szlak.
CZĘŚĆ I
Czterdziesty czwarty rok panowania faraona Chnemibre Ahmose
(526 rok przed Chrystusem)
Rozdział pierwszy
Miasto lwów
W sinym półmroku przedświtu znad powierzchni Nilu uniosła się
mgła, przepłynęła nad zarośniętymi trzciną brzegami i wlała się w ruiny
Leontopolis. Resztki monumentalnych budowli przypominały wyspy na
spokojnym porannym morzu. Strużki wody spływały z posągów dawno
nieżyjących faraonów, przepływały obok kikutów kolumn, odłamanych
niczym spróchniałe zęby, i wędrowały w dół cienkich, wytartych przez
czas stopni z piaskowca. Kiedy niebo zaczęło nabierać półprzejrzystości
poprzecinanej pasmami bursztynu i złota, Miasto Lwów spowił żałobny
całun, który osłaniał zbliżających się zbrojnych.
Z pustyni sunęła pięćdziesiątka postaci, na grecką modłę odzianych w
skórzane kirysy i nabijane ćwiekami spódniczki, z korynckimi hełmami na
głowach. Wypukłe tarcze zwisały z ich ramion na plecionych konopnych
sznurach, dzięki czemu w rękach mogli trzymać krótkie, mocno wygięte
łuki. Poruszali się zdecydowanie i bezszelestnie, jak drużyna duchów
płynących we mgle.
Medżajowie przybyli do Leontopolis.
Medżajowie. Żołnierze tak nazywani byli najokrutniejszą grupą
najemników faraona. Rekrutowali się spośród wyrzutków i przestępców
krajów, z których pochodzili, i skupili się pod egipskim sztandarem, by
poświęcić życie bogom przemocy. Znak wymalowany na ich tarczach,
wszechwidzące oko Horusa,
udżat,
symbolizował pełnioną przez nich
funkcję stróżów wschodnich rubieży. Faraon płacił im za
16
czujność, za miażdżenie wszelkich intruzów, nim ci zdążyliby dotrzeć
choćby do ruin Leontopolis, i płacił im dobrze. Tym razem jednak
Medżajowie zawiedli królewskiego zleceniodawcę.
Zastygli wszyscy jak jeden mąż, słysząc dochodzący z mgły zgrzyt
metalu o kamień; instynktownie ich oczy zwróciły się ku potężnej
sylwetce dowódcy. Fenicjanin z pochodzenia, Hazdrubal Barka rządził
Medżajami z tygrysią siłą urodzonego zabójcy. Ciała jego dosięgły
włócznie, strzały z łuku, ogień pochodni, miecz i wszystkie te niezatarte
blizny świadczyły o życiu poświęconym wojnie. Gardził hełmem;
przetykane siwizną, długie czarne włosy opadały mu na twarz, kiedy stał
teraz z pochyloną głową i uważnie nasłuchiwał.
Usłyszeli kolejny brzęk, a po nim syk przekleństwa.
Barka podniósł wzrok; zwężone oczy lśniły złowrogo jak kruszyny
odłupane od spiżowych wrót Tartaru. Machnął ręką i młody żołnierz,
Libijczyk, pojawił się u jego boku. Jednoznacznym, bezwzględnym
gestem Fenicjanin przeciągnął wskazującym palcem po szyi. Żołnierz
skinął głową, wręczył łuk i tarczę koledze, zdjął hełm i zza pleców
wyciągnął zakrzywiony nóż. Pod strzechą płowych włosów, zlepionych
potem, oczy młodego wojownika płonęły niecierpliwym oczekiwaniem,
kiedy odczołgiwał się w bok, by wykonać polecenie dowódcy.
Napady tego rodzaju nie były niczym nowym. Ludy pustynne Synaju,
Beduini, nieustannie naruszały granice Egiptu, uciekając przed
plemiennymi waśniami albo szukając ratunku po trwającej przez kilka
pokoleń suszy. Medżajowie zawracali większość spod Murów Władcy,
linii starodawnych fortyfikacji, ciągnących się od Peluzjum na wybrzeżu,
wzdłuż Jezior Gorzkich, aż do Zatoki Sueskiej. Niektórym jednak udawało
się prześlizgnąć przez sieć Medżajów i splądrować przygraniczne wioski.
Taki właśnie los spotkał Habu, w południowej części doliny Tumilat, nad
Wielkim Jeziorem Gorzkim.
Habu leżało na trasie patroli pomiędzy Sile i Dedun, nad zatoką; była to
mała wioska z dwoma tuzinami przycupniętych wokół studni ze słonawą
wodą chat z cegieł mułowych. Mieszkańcy trudnili się wydobywaniem
soli z okolicznych wzgórz. Medżajowie podążający tropem Beduinów
natknęli się na obróconą w perzynę Habu. Barka przypomniał sobie stos
obciętych głów na wioskowym placu, ciała po-
Miasto lwów
17
zostawione, by gniły w bezlitosnym słońcu. Mężczyzn zabito natych-
miast, kobiety zgwałcono i okaleczono. Nawet dzieci...
Tdżemu, zwiadowca Barki, wrócił tak cicho, jak się oddalił. Osten-
tacyjnie wytarł nóż w chustę Beduina.
· Miałeś rację - wyszeptał - są z plemienia Beni Harith.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • happyhour.opx.pl
  • Tematy

    Cytat


    Facil(e) omnes, cum valemus, recta consili(a) aegrotis damus - my wszyscy, kiedy jesteśmy zdrowi, łatwo dajemy dobre rady chorym.
    A miłość daje to czego nie daje więcej niż myślisz bo cała jest Stamtąd a śmierć to ciekawostka że trzeba iść dalej. Ks. Jan Twardowski
    Ad leones - lwom (na pożarcie). (na pożarcie). (na pożarcie)
    Egzorcyzmy pomagają tylko tym, którzy wierzą w złego ducha.
    Gdy tylko coś się nie udaje, to mówi się, że był to eksperyment. Robert Penn Warren