Filozofia jest sztuką życia. Cyceron

Odyseja11

Odyseja11, Filologia klasyczna, Odyseja

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
177PIE�� JEDENASTAU zmar�ych (Nekyja)�Przybywszy nad brzeg morza ��d� tam zostawion�Spychamy najpierw z brzegu w bosk� otch�a� s�on�.Maszt d�wignion ju� bia�ymi od�� si� �aglami,Wi�c owce na ��d� bierzem, a nareszcie samiWsiadamy; zasmuceni lejem �zy �a�oby.Wtem od l�du na okr�t nasz b��kitnodziobyKirka wiatr nam nas�a�a; �agle ju� nadymaTen przewodnik �eglugi, jak lepszego nie ma.R�czo te� sprz�t zniesiony w nawie porz�dkujemI zdani na wiatr dobry i ster, morze prujemPe�nym �aglem; przez ca�y dzie� szparko si� p�ynieDo zachodu, gdy szlaki wodne noc obwinie.Tak dotar�szy do samych oceanu kra�cy,Widzim kraj. Kimmeryjscy siedz� w nim mieszka�cy[188],Kt�rzy w mgle i ciemnicy brodz� ustawicznej:Nigdy bowiem nie spojrzy na nich Helios �liczny,Ani kiedy na niebo ugwie�dzone wkracza,Ani kiedy ku ziemi ze szczyt�w si� stacza;Zawsze te� lud ten n�dzny w grubej nocy brodzi.Wi�c wywl�k�szy ��d� na brzeg, wybieramy z �odziObie owce, i ruszym brzegiem oceanaW t� stron�, co od Kirki by�a nam wskazana.Tam Euryloch, Perimed dzier�� owce obieOfiarne, a jam miecza doby� i nim robi�D� w ziemi, jeden �okie� szeroki i d�ugi;Doko�a libacyjne zmar�ym lej� strugi:Najpierw sam mi�d i mleko, potem s�odkie wino,W ko�cu wod� zmieszan� z m�ki odrobin�.I �lubowa�em marom zmar�ych, �e gdy stan�W Itace, wraz ja��wk� dam im nieskalan�Na �ertw� i na stosie spal� co� cennego;Tejresjaszowi nadto zabij� czarnegoBarana, co rej wodzi w ca�ej mej oborze.A gdym tak cienie zmar�ych przeb�aga� w pokorze,Onym owcom pokornym podci��em gardziele,I krew w ten d� �cieka�a. Wnet duszyczek wieleTam si� z�azi� pocz�o z Erebu otch�ani.M�ode pary, to� starce latami z�amani,Panieneczki mi�o�ci� m�odocian� strute,Widma dzielnych witezi�w oszczepami sk�ute,Pozabijane w boju, w pokrwawionej zbroi.Ca�y ten t�um do do�u ci�nie si� i roiWrzeszcz�c tak, �e a� przestrach blady mi� owionie.Wi�c czym pr�dzej dru�yn� do pracy nagoni�I ka�� obie owce, co le�� zar�ni�te,Ob�upi�, da� na ogie�, potem strasznie �wi�teMoce tako� Hadesa, jak i PersefonyB�aga�. Sam za�, dobywszy miecz m�j wyostrzony,Wysun��em si�, broni�c marom nieboszczyk�wKrwi tej liza�, nim brzmienie wyrocznych tajnik�wTejrejsjasz mi objawi, gdy na� przyjdzie pora.Lecz pierwsza przysz�a do mnie dusza Elpenora.On bowiem nie pogrzebion w ziemi do tej chwili.W domu Kirki my zw�oki jego zostawili,Nie op�akane, ani nawet pogrzebione -Inne sprawy my�l nasz� rwa�y w inn� stron�.Widz�c go, jam zap�aka�, lito�ci� si� krusz�,I zagaba�em[189] tymi s�owy biedn� dusz�:- M�w�e, jake� si� dosta� w te ciemne przestwory?Nogi-� nios�y ci� pr�dzej ni� mi� okr�t skory? -Takem pyta�; on na to m�wi� p�acz�c rzewnie:- O przem�dry Odysie! Jaki� demon pewnieZdradzi� mi�, a zgubi�o wina nadu�ycie,�em zapomnia�, zaspany na zamkowym szczycie,Znale�� wschody, zej�� po nich bez �adnej mitr�gi,I prosto-m z dachu skoczy�, �ami�c kark i kr�gi,A� dusza ze mnie posz�a w ten mrok hadesowy.B�agam ci�, kln� na wszystkie najdro�sze ci g�owy,Na ma��onk�, na ojca, co-� chowa� i bawi�,Na syna Telemacha, co� w domu zostawi�,�e gdy, jak wiem, opu�cisz kraj PersefoneiI powr�cisz na nawie do wyspy Eei,Wi�c sobie zaraz wspomnij, �e tam moje cia�oNie pogrzebione w zamku Kirki si� zosta�o.Nie daj�e mu si� wala�, nim odjedziesz w drog�,Gdy� gniew bog�w na g�ow� twoj� �ci�gn�� mog�.Przeto spal mni� w tej zbroi, kt�r� si� nosi�o,Z�� popio�y nad morzem i nakryj mogi��.Niech o mnie nieszcz�liwym wieki wspomn� sobie!Zr�b to wszystko i zatknij wios�o na mym grobie,Kt�rem z towarzyszami dzier�y�, gdym by� �ywy.Tak m�wi�, a jam na to: - O m�j nieszcz�liwy!Wszystko, co tylko ��dasz, wype�ni� najch�tniej. -W ten spos�b rozmawiaj�c, obaj stoim sm�tni:Ja po jednej, miecz trzymam i przyst�pu broni�Do krwi tej, a duch smutny po drugiej by� stronie.Niebawem cie� mej matki ku mnie si� pomyka,Dusza to Antiklei[190], c�ry Autolyka.�y�a ona, gdym z domu szed� pod Ilion �wi�ty.Jej widok �zy wycisn��, tak by�em przej�ty,A jednak j� odp�dzam mieczem od rozlanejKrwi, cho� z �alem, nim przyjdzie wieszczek wywo�any.I oto ju� si� dusza Tej resjasza jawiZ posochem z�otym w r�ku. Pozna� mi� i prawi:- O synu Laertesa, Odysie, i czemu�wiat rzuci�e� i s�o�cu uciek�e� jasnemu,Aby widzie� umar�ych i grozy siedlisko?Zejd� na bok albo miecz sw�j nastawion spu�� nisko,Niech si� krwi tej napij� i przysz�o�� wygadam. -Tak rzek�, jam si� usun�� i do pochew wk�adamM�j miecz srebrnogwo�dzisty. Wieszcz czarnej posokiNapi� si� i j�� przysz�e obwieszcza� wyroki:- Cny Odysie! Ty wr�ci� chcia�by� na okr�cieDo domu - lecz b�g jeden stoi ci na wstr�cie;Od gniewu Ziemioburcy nikt si� nie wymiga:Ty� mu syna o�lepi� - wi�c zemst� ci� �ciga.A jednak wr�cisz kiedy� w domowe pielesze;Hamuj tylko sam siebie i druh�w twych rzesz�,Bo gdy przez rozhukane burz� morskie szlakiPrzybijesz �odzi� swoj� do wyspy Trinakii[191],Ujrzysz tam ja�owice tuczne na roz�ogu,Pas�ce si� na chwa�� s�onecznemu bogu.Je�liby� je oszcz�dzi�, pomny mej przestrogi,Mo�e by� wr�ci� kiedy z trudem w ojc�w progi.Lecz je�li nie oszcz�dzisz, zgin� twoi m�e,Zginie okr�t, acz ciebie zguba nie dosi�e.Przecie� p�no, jak n�dzarz wr�cisz, bez dru�yny,Cudzym statkiem, a w domu zastaniesz ruiny,Zuchwalc�w, co twe mienie i dostatek trwoni�,Co za twoj� ma��onk� podarkami goni�.Lecz ty przyjdziesz, ukr�cisz harde zalotniki:Naprz�d chytrym fortelem pomieszasz im szyki,Potem miecz tw�j w krwi gach�w po jelce si� zbroczy.Co gdy spe�nisz, we� wios�o, id� z nim w �wiat za oczySzuka� ludzi, kt�rzy nic o morzu nie wiedz�,Kt�rzy nieosolon� straw� zwykle jedz�,D�ugowio�lanych �odzi te� nie znaj� wcaleNi wiose�, istnych skrzyde� muskaj�cych fale.Lecz aby� si� nie zmyli�, okre�l� dok�adnie:Je�li kto� w obcej ziemi, widz�c ci�, zagadnie,�e na barkach �opat� d�wigasz, z�� to brzemi�I wyg�adzone wios�o natychmiast wbij w ziemi�,A sam do Posejdona m�dl si�; m�rz w�adykaNiech ma obiat� z koz�a, to� z wieprza i byka.Po czym wr�cisz i bogom dasz hojne ofiary,Zamieszkuj�cym niebios niezmierne obszary,A wszystkim po kolei. Na koniec przez morzePrzyjdzie �mier�[192], aby lekko, gdy staro�� ci� zmo�e,Zabra� z sob�, z po�rodka narodu i dru�byPrzez ci� uszcz�liwionej. Niemylne to wr�by! -Sko�czy� wieszcz, a jam na to odrzek�: - Starcze mi�y,Taki los ju� mi pewnie bogi naznaczy�y;Lecz powiedz, szczerej prawdy dowiedzie� si� musz�:Tam oto mej nieboszczki matki widz� dusz�,Siedz�c� nad krwi strug�: milczy, i synowiAni w oczy popatrzy, oni s�owa powie.C� robi�, o m�j kr�lu, �ebym by� poznany? -Powiedzia�em, a na to rzek� wieszcz wywo�any:- Jak zrobi�? - Rzecz to �atwa; zaraz dam ci spos�b:Pozw�l tylko tym marom nie �yj�cych os�bKrwi tej lizn��, a ka�da powie, co ma na dnie;Lecz gdy wzbronisz, zamilknie i w g��biach przepadnie. -Tak m�wi� duch Tejresja i gdy mi nawr�y�,Znowu si� w ciemne gmachy Hadesu zanurzy�.Jam zosta� sam nad do�em; min�� czas nied�ugi,A� przysz�a matka moja pi� z tej krwawej strugi,Pozna�a mi� i smutn� powita�a mow�:- Synu! Jak�e� si� dosta� w t� noc hadesow�,Kiedy� �yw? Wam �yj�cym strach patrze� na oneSrogie rzeki wa�ami wzd�tymi p�dzone!Najbardziej na Okean, kt�rego nie zbrodziNikt a nikt pieszo, chyba w wydr��onej �odzi.Czy� ty si� tu zab��ka�, wracaj�c ze swymiNa okr�cie spod Troi drogami b��dnymi?Czy dot�d nie widzia�e� ni domu, ni �ony? -Tak pyta�a; jam na to, do g��bi wzruszony:- O matko! Jam z potrzeby wszed� w te kraje blade,By ducha Tejresjasza zapyta� a rad�.Jeszczem ani w Achai[193] nie by�, ni w Itace,A tylko na w��cz�dze ci�g�ej �ywot trac�,Odk�d z Agamemnonem pod tabunn� Troj�[194]Wyszed�em stacza� krwawe z Trojanami boje.Lecz m�w mi szczer� prawd�, o matko kochana!W jaki� spos�b napad�a ci� �mier� nieprzespana?Zjad�a-� ciebie choroba? Czy �ucznica ona,Artemis, lekk� strza�� wbi�a ci do �ona[195]?M�w o ojcu, o synu moim, co zostali:Czy godno�� moj� dzier��, czyli te� j� zdaliKomu z m��w, zw�tpiwszy, czy �yj� na �wiecie?Powiedz, co tam ma��onka moja my�li przecie?Siedzi-� jeszcze przy synu i z nim gospodarzy?Czy posz�a za kt�rego z achajskich mocarzy? -Tak pyta�em, a matka rzek�a w odpowiedzi:- Ona zawsze s... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • happyhour.opx.pl
  • Tematy

    Cytat


    Facil(e) omnes, cum valemus, recta consili(a) aegrotis damus - my wszyscy, kiedy jesteśmy zdrowi, łatwo dajemy dobre rady chorym.
    A miłość daje to czego nie daje więcej niż myślisz bo cała jest Stamtąd a śmierć to ciekawostka że trzeba iść dalej. Ks. Jan Twardowski
    Ad leones - lwom (na pożarcie). (na pożarcie). (na pożarcie)
    Egzorcyzmy pomagają tylko tym, którzy wierzą w złego ducha.
    Gdy tylko coś się nie udaje, to mówi się, że był to eksperyment. Robert Penn Warren