Filozofia jest sztuką życia. Cyceron

Odyseja16

Odyseja16, Filologia klasyczna, Odyseja

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
270PIE�� SZESNASTATelemach rozpoznaje OdyseuszaOdys wsta� z Eumajosem o porannej chwili,Przy ogniu roznieconym straw� przyrz�dziliI pasterzy wys�ali z trz�dmi na pastwiska;A wtem nadszed� Telemach. Zawsze czujne psiska�asz� si�, nie szczekaj�c. Nie usz�o to wzrokuOdysa; s�ysza� tak�e ch�d m�skiego kroku.Wi�c si� lotnymi s�owy ozwa� do pasterza:�Kto� tu idzie; zapewne jaki� druh si� zbli�aLub znajomy; pies �aden na niego nie szczeka,Lecz si� �asi; st�panie s�ysza�em z daleka�.Ledwo sko�czy�, a we drzwiach syn jego kochanyZjawi� si�. Skoczy� k�niemu pastuch, tak zmieszany,�e mu dzban, w kt�rym wino mia� pomiesza� z wod�,Z r�ki wypad�, gdy podbieg� wita� posta� m�od�Swego pana. Ca�owa� g�ow� mu i oczy,I r�ce, a� po licu starca �za si� toczy.I�cie tak ojciec syna tuli w swym obj�ciu,Gdy z obczyzny mu wraca po latach dziesi�ciuJedynaczek, co tyle trosek go kosztowa�.Tak samo Telemacha �ciska� i ca�owa�Wiemy pastuch, jak gdyby nieboszczyka wita�,I �kaj�c, tymi s�owy lotnymi go pyta�:�Ty�e� to, �wiat�o moje, Telemachu mi�y?!Gdy� odje�d�a� do Pylos, oczy me zw�tpi�y,Czy ci� kiedy ju� ujrz�. P�jd��e tu, kochanku,Przyjrz� ci si�, naciesz�, patrz�c bez ustankuW ciebie, wracaj�cego z dalekiej �eglugi.Ty� tak rzadko nawiedza� twe trzody i s�ugi,Siedz�c w mie�cie! Zapewne siedzia�e� tam gwoliOnych gach�w zbytnik�w, �wiadek ich swawoli?�Na to roztropny m�odzian odrzek�: �Dobry tatku,Ot mi� masz, gdy umy�lnie, a nie za� z przypadkuPrzyszed�em ci� odwiedzi� i spyta�, co robiMatka moja: czy w domu jeszcze? Czy ju� zdobi�o�e innego m�a Odyseja �ona?A �o�nica po ojcu mym osieroconaPustk�-� stoi paj�czyn li nakryta siatk�?�W�dz pasterzy Eumajos na to: �Z twoj� matk�Zawsze jedno: niez�omna na zamku swym siedziOdpieraj�c napa�ci; dzie� i noc si� biedziI usycha w t�sknicach, �zami wci�� zalana�.Rzek�szy to, w��cz� spi�ow� odj�� z r�k m�odziana,A ten, gdy pr�g kamienny do izby przest�pi�,Zaraz ojciec Odysej z miejsca si� ust�pi�,Lecz go Telemach wstrzyma�:�Go�ciu! Sied�, gdzie� siedzia�!Jest tu miejsce i dla mnie. Ten cz�ek b�dzie wiedzia�,K�dy mi� w swej zagrodzie najlepiej posadzi�!�I Odys usiad� znowu - a pastuch j�� �adzi�Siedzenie z mi�kkich li�ci, ko�uchem nakryte,Na kt�rym to pani�tko siad�o znamienite.Eumajos wraz im przyni�s� mi�sa mis� ca��Pieczonego, co wczoraj z wieczerzy zosta�o.Zwinnie kosz pe�ny chleb�w postawi� w�r�d sto�u,W kru� bluszczowy la� wino i wod� pospo�uI naprzeciw Odysa sam ju� zasiad� �aw�.Jako� j�li spo�ywa� zastawion� straw�,A gdy jad�a, napitku mieli ju� do syta,Tymi s�owy Telemach pastucha zapyta:�Powiedz, tatku, sk�d go�� ten u ciebie si� zjawi�?Jaki okr�t do naszej wyspy go dostawi�I z jakiego to kraju s� jego flisaki?Bo przecie� przyj�� piechot� nie m�g� do Itaki�.Na to boski Eumajos: �Chcesz wiedzie�, m�j synku,Wi�c ci opowiem, prawd� czyst�, bez przyczynku.On powiada, �e z Krety pochodzi rozleg�ej,�e nogi jego si�a grod�w ju� obieg�y,Gdy� na �ywot tu�aczy niebo go skaza�o.Teraz mu si� z tesprockiej nawy uj�� uda�oTu, do mojej zagrody. Opiece go twojejOddaj�; od tej chwili pod skrzyd�em twym stoi�.Roztropny mu Telemach na to odpowiada:�Wbi�e� mi, Eumajosie, w serce s�k nie lada!Jak�e tego przychodnia w domu mym umieszcz�,Sam m�ody i ramieniem nie do�� silny jeszcze,By si� komu obroni�, kto by mi� zniewa�y�?Co za� matki si� tyczy, tom ju� zauwa�y�,�e jej serce si� waha, dzieli si� na dwoje:Nie wie, czy ma prowadzi� gospodarstwo moje,Szanowa� pierwsze �o�e, u ludu by� czczon�[301],Czy pierwszego z Achiw�w onych zosta� �on�,Co goszcz� w naszym zamku, a kt�ry si� staraO jej r�k� i dar�w sk�ada co niemiara?Ale tego przychodnia, �e jest go�ciem twoim,Pi�kn� chlajn�, chitonem uczciwie przystroim,Damy mu i posto�y, i miecz obosieczny,I gdzie go serce ci�gnie, odjedzie bezpieczny.Chcesz-li go za� u siebie zatrzyma� na d�u�ej,To przy�l� mu odziewek, przy�l� zapas du�y�ywno�ci, by nie ci�y� tobie ni czeladzi.Lecz w�azi� mi�dzy gachy, tego mu nie radziZdrowy rozum: bo nu�by zuchwa�e te trutniePoha�bili mi cz�eka? Zgryz�bym si� okrutnie;Jeden przeciw gromadzie takiej nic nie wsk�ra,Cho�by najwi�kszy si�acz - przy niej zawsze g�ra�.Ozwa� si� na to Odys, cierpiennik niez�omny:�Pozw�l i mnie dorzuci� jeden wyraz skromny.Jak�e mi serce rwie si�, gdy wszystko to s�ysz�,Co m�wicie o gach�w zuchwalstwie i pyszeTam na zamku, na przek�r tobie, cny m�odzianie!Powiedz, czy� im sam uleg�, czy te� ItakanieUwzi�li si� na ciebie, podszczuci przez bog�w?A mo�e� w braciach swoich znalaz� teraz wrog�w?W braciach, na kt�rych cz�owiek spuszcza si� najwi�cejW bitwie, a zw�aszcza, kiedy w boju najgor�cej.O! gdybym tak by� m�odym, jak mam w piersi ducha,Lub gdybym by� Odysa synem, tego zucha,Lub nim samym (o, niechby z w��cz�gi po �wiecieWr�ci� ju�! a �e wr�ci, mam nadziej� przecie),To cho�by �eb mi z karku mia� str�ci� z nich kt�ry,Obces w Odysowego zamku wpad�bym muryI zuchwa�ej tej t�uszczy da�bym si� we znaki!Niechby silniejsi liczb� zmog�y mi� junaki,To na w�asnych mych �mieciach wola�bym da� gard�o,Ni� patrze�, jak hultajstwo to si� rozpostar�o,Jak przechodniem pomiata, a dziewki s�u�ebneWlecze w pa�skie komnaty na te gry haniebne,Wino toczy, zapasy domu marnotrawi,Hulank�, pijatyk� bawi si� a bawi�.Roztropny mu Telemach na to odpowiedzia�:�Wszystko to ci opowiem, przychodniu, by� wiedzia�.Ani mi lud itacki nienawi�ci� p�aci,Ani w tym razie wina pochodzi od braci,Kt�rym cz�ek podczas bitwy zwyk� ufa� najwi�cej,Tylko �e z woli Zeusa ten nasz szczep ksi���cyStoi jednym potomkiem: Arkejsjos mia� synaJedynaka, Laerta; ten, dzi� starowina,Mia� jednego Odysa; a Odys mnie sp�odzi�Jednego - i odjecha�, ledwom si� urodzi�.S�odkich pieszczot ojcowskich zazna�em ja ma�o!St�d dom jego a� tylu wrog�w najecha�o:Bo ilu tu w�adyk�w siedzi w naszej stronie,Czy na le�nym Zakincie, Samie, Dulichionie,Czy na skalnej Itace w�ada i rej wodzi,Ka�dy, chc�c �lubi� matk� moj�, dom m�j g�odzi.Ona za� ni odmawia, ni spe�ni� si� �pieszyTych �lub�w, a tymczasem od drapie�nej rzeszyDobytek m�j marnieje; wkr�tce i mnie zjedz�.Lecz jak si� to tam sko�czy, bogi tylko wiedz�!�piesz wi�c, tatku, i donie� matce Penelopie,�e z Pylos w dobrym zdrowiu wr�ci�o jej ch�opi�.Ja tymczasem zaczekam, a� b�dziesz z powrotem;Krom niej, nikomu z onych Achiw�w nic o temNie m�w; wielu z nich bowiem skrycie na mnie godzi...�.Rzek� i nagli�, a pastuch posto�y nak�adaI po�piesza do miasta. Widzia�a Pallada,Jak Eumajos wychodzi� z wr�t onej zagrody;Wi�c zbieg�a, kszta�t przybrawszy przecudnej urodySmuk�ej dziewki, w misternych �wiczonej robotach,I stan�a, �e widzie� m�g� j� tam we wrotachSam Odysej. Telemach nie widzia� bogini:B�stwo komu chce zwykle widzialnym si� czyni.Ot� krom Odyseja i psy j� spostrzeg�y:Skoml�c, lecz nie szczekaj�c, po k�tach przyleg�y.Wtem ona na� mrugn�a - on spostrzeg� mruganie.I przeszed�szy dziedziniec stan�� przy parkanie,A gdy od niej by� blisko, Atena mu powie:�Laertiado Odysie! Mo�esz ju� synowiOdkry� si�, a i wsp�ln� odby� z nim narad�,Aby stan�wszy w mie�cie, zgotowa� zag�ad�Krwaw� tym zalotnikom. Teraz si� oddal�,Lecz przyjd� wam pomaga�: do bitwy si� pal�!�Rzek�szy to, wraz dotkn�a go lask� z�ocist�,I ju� w mig przyobleczon w chiton, chlajn� czyst�Sta� Odys; wr�ci� dawny jego wzrost wspania�y,�lady bladej staro�ci naraz poczernia�y...Spe�niwszy to, odesz�a. Odys przemienionyGdy wr�ci� do sza�asu, ujrza� go zdumionySyn i wzrok spu�ci� my�l�c, �e na boga patrzy,I tak si� do� odezwa�:�Teraz ty inaczejWygl�dasz, m�j przychodniu, ni� wpierw ci� widzia�em:Inne suknie, i zmiana jaka� w tobie ca�ym.Zaprawd�, ty� jest bogiem, mieszkasz w g�rnym niebie!Zmi�uj si�! Wnet obiat� hojn� uczcz� ciebie,Dam ci z�ot� ofiark�. Zmi�uj si� nad nami!�Boski Odys takimi odpar� mu s�owami:�Jam nie b�g, i nie mog� r�wna� si� z niebiany.Jam tw�j ojciec, twoimi �zami op�akany,Dla kt�rego� wycierpia� tyle, duchem m�nymOpieraj�c si� �otrom na nasz dom sprzysi�nym�.Rzek�szy to, poca�owa� syna; �za po licachMu pobieg�a, cho� d�ugo wi�zi� j� w �renicach.Ale syn, cho� go widzia�, uwierzy� nie zdo�a�,�e to ojciec, i trwo�ny do ni... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • happyhour.opx.pl
  • Tematy

    Cytat


    Facil(e) omnes, cum valemus, recta consili(a) aegrotis damus - my wszyscy, kiedy jesteśmy zdrowi, łatwo dajemy dobre rady chorym.
    A miłość daje to czego nie daje więcej niż myślisz bo cała jest Stamtąd a śmierć to ciekawostka że trzeba iść dalej. Ks. Jan Twardowski
    Ad leones - lwom (na pożarcie). (na pożarcie). (na pożarcie)
    Egzorcyzmy pomagają tylko tym, którzy wierzą w złego ducha.
    Gdy tylko coś się nie udaje, to mówi się, że był to eksperyment. Robert Penn Warren