Filozofia jest sztuką życia. Cyceron

Odyseja21

Odyseja21, Filologia klasyczna, Odyseja

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
357PIE�� DWUDZIESTA PIERWSZAPr�ba �ukuSowiooka bogini tchn�a w pier� kr�lowej,Rozumnej Penelopy, pomys� tej osnowy:�eby g�adkie �elaza, ko�czan, �uk Odys�wPoznosi� w wielk� izb�, gachom do popis�w -I do rzezi, co zaraz potem si� rozpocznie.Wi�c na wschody, ku szczytom zamku sz�a niezw�ocznie,Gdzie klucz miedny z s�oniow� r�czk� wzi�wszy w d�onie,Do najdalszej komory w swych s�u�ebnic gronieZesz�a, k�dy pok�ady kr�lewskie schowane:Z�oto, spi� i �elazo misternie kowane.Tam le�a� i Odys�w �uk pomi�dzy nimi,I ko�czan, nabit strza�mi j�k roznosz�cymi.Za bytno�ci swej w Sparcie darem on go dosta�Od Ifita[368], jen bogom nie�miertelnym sprosta�,A by� Euryta synem. Oba bohateryZawarli mi�dzy sob� sojusz dru�by szczerejW Messenie[369], gdzie Orsiloch podejmowa� go�ci.W�a�nie Odys tam przyby� �ci�ga� nale�no�ci,Upowa�nion od ludu, a pow�d by� taki,�e Messe�cy na �odziach wpad�szy do ItakiTrzysta owiec z pastuchy zabrali w grabie�y.Wi�c Odysa w tej sprawie, acz m�odzik i �wie�y,Wyprawi� tam Laertes za starszyzny zgod�,Ifitos tam za swoj� r�wnie� nadbieg� szkod�,Gdy� mu dwana�cie mu��w i klaczy skradziono,Lubo przez nie �mier� znalaz� sobie przeznaczon�,Bo gdy w dom Heraklesa, pierwszego z si�aczy,M�a dzie� wielkich, przyszed� szuka� swoich klaczy,Ten zbrodniarz w domu w�asnym �mier� go�ciowi zada�,Cho� przy go�cinnym stole razem z nim zasiada�.Zabi� go, na gniew bog�w mszcz�cych si� nieczu�y,Sobie za� jego klacze przyw�aszczy� i mu�y.Tych on szukaj�c w�a�nie zeszed� si� przypadkiemZ Odysejem i cennym obdarzy� go datkiem:By� nim �uk. Wite� Euryt niegdy� z niego strzela�,Lecz przy �mierci na syna w�asno�� �uku przela�.Wzajem Odys go mieczem i kopi� obdarzy�Na zadatek przyja�ni. Los przecie� nie zdarzy�Spotka� si� im przy jednym stole - syn Euryty,Ifit, przez Heraklesa, wkr�tce by� zabity.Szlachetny wi�c Odysej wcale nie u�ywa�Broni tej, gdy� pod Ilion w okr�tach odp�ywa�,Ino w domu pami�tk� po druhu zostawi�;P�ki w Itace mieszka� tym �ukiem si� bawi�.Wi�c kr�lowa, stan�wszy pod drzwiami skarbczyka,Wesz�a na pr�g d�bowy, r�k� rzemie�lnikaCiosan g�adko, od progu w g�r� odrzwia bieg�y,W nich wprawione wierzeje mocne skarb�w strzeg�y.Ona rzemie� zadzierzgnion szarp�a d�oni� zr�czn�,Potem kluczem zawor� odsun�a wn�trzn�,A pchn�wszy je, zaskrzyp�y wierzej�w dwie po�yTakim skrzypem, jak rycz� na pastwisku wo�y,I naraz si� otwar�y pod klucza obrotem.Wszed�szy tam, na police[370] wspina�a si� potem,Gdzie sta�y skrzynie, pe�ne odzie�y woni�cej.Stamt�d si�gn�a po �uk, na ko�ku wisz�cyW pi�knych �ubach[371], a zdj�wszy takowy ze �ciany,Siad�a, cisn�c do serca �uk ten ukochanyM�owski, teraz przez ni� z �ub�w wydobyty,I zacz�a w g�os szlocha�; a gdy zdr�j obfity�ez rzewnych ulg� przyni�s� sercu zbola�emu,Wprost posz�a tam, do gach�w zuchwa�ych teremu,Trzymaj�c zakrzywiony �uk Odys�w w r�kuI ko�czan, a w nim lotne strza�y, sprawce j�ku.Za ni� nios�y s�u�ebne sepecik zamkni�tyZ �elazem i miednymi or�mi i sprz�ty.A gdy przysz�a cna pani przed t�um zgromadzony,Stan�a w progu izby wysoko sklepionej.Cienk� z g�owy namiotk� spu�ci�a na lice,A maj�c z obu bok�w s�u�ebne dziewice,W te s�owa do zebranej ozwa�a si� rzeszy:�S�uchajcie, dziewos��by! Snad� bardzo was cieszyZbiera� si� w tym tu zamku codziennie na gody,Odk�d m�� m�j odjecha�. Jakie� s� powody,�e zajazdem i dom nasz, i mienie niszczycie?Je�eli to z mi�o�ci do mnie, jak m�wicie,Wi�c dobrze! Zatem pora stan�� do popis�w:Przynios�am wam �w s�awny, wielki �uk Odys�w,Kt�ry z was ot, ten kab��k napnie d�oni� siln�I uch dwana�cie strza�� przeszyje niemyln�,Tego �on� zostan�, m�owskie siedlisko,Zamek ten ukochany, opuszcz� - z nim wszystko!Ale t�sknota moja nigdy nie przeminie!�To rzek�szy na pastucha Eumajosa skinie,By topory i �uk te przed nimi postawi�.P�acz�c wzi�� je Eumajos i rozkaz jej sprawi�.�uk ten widz�c Filojtios rozp�aka� si� rzewnie,Co spostrzeg�szy Antinoj strofowa� ich gniewnie:�O, wy g�upcy! Dzie� bia�y, a wam sny si� roj�Zaprzesta� mi tych szlocha�, kt�re niepokoj�.I j�trz� serce pani, i tak ju� strapionej,Odk�d m�� jej odjecha�, na zawsze stracony.Do�� tych �ez, kto chce siedzie� z nami tu przy stole!A je�li chcecie szlocha�, to za drzwi! Precz w pole!�uk zostawcie! O lepsze wnet do walki staniem.Li jedn� mam obaw� z �uku napinaniem:Nu�by si� pokaza�o, �e w tym gronie ca�emNie ma cz�eka jak Odys. Niegdy� go widzia�em,I pami�tam, cho� by�em dzieckiem w onej dobie�.Tak m�wi�, a w umy�le uk�ada� ju� sobie,�e �uk napnie i strza�� topory przeszyje.Nie przeczu�, �e strza� pierwszy �uku go zabije,Z r�k Odysa, bo on go pierwszy w oczy �yweZel�y� i szczu� na niego gachy ur�gliwe.�wi�tej mocy Telemach g�os zabra� w�r�d t�umu:�Prze bogi! To� mi� Kronion pozbawi� rozumu!Matka moja o�wiadcza, m�dra bia�og�owa,�e z drugim m�em dom ten opu�ci� gotowa,A ja si� �miej� wes�, ot sobie trzpiot m�ody!Kiedy tak - hej mo�ojcy! Stawa� wam w zawodyI dobija� si� o t� niewiast� bez ceny,Jak r�wnej nie ma Argos, Achaja, Mykeny.Bo jak w �wi�tym Pylosie, tak tu, w naszej stronie,Kt�ra� by wyr�wna�a dostojnej matronie?Lecz co mi chwali� matk�! Wy przecie� j� znacie!Dalej wi�c! Niepotrzebnie tak si� oci�gacieZ tym strzelaniem - �uk czeka, ujrzym, kto zwyci�y.I ja bym te� spr�bowa�, czy ten �uk napr�yR�ka moja i strza�� topory przestrzeli?Wtedy nic mi� z kochan� matk� nie rozdzieli!Nie posz�aby ju� za m��, mnie nie sieroci�a!Pragn� walczy� jak ojciec: w tych r�ku jest si�a!�Tak m�wi� i skoczywszy z krzes�a, p�aszcz czerwiennyZ bark�w rzuci�, odpasa� sw�j miecz naramienny;Po czym zrobiwszy bruzd�, top�r przy toporzeWsadzi� w ziemi� rz�dem d�ugim, r�wno jak by� mo�e,I obdepta� doko�a, co wszystkich zdziwi�o,�e cho� nie zna� roboty, a zrobi� a� mi�o.Wi�c na pr�g wst�pi�, trzymaj�c �uk krzywy,Po trzykro� si� przysadzi� do wartkiej ci�ciwyI trzykro� si� mu brak�o; lecz nie traci� ducha,�e �uk napnie i pocisk przep�dzi przez ucha.I ju� bra� si� napina�, silniejszy tym razem,Lecz Odys mrugn�� - niemym wstrzyma� go rozkazem,I Telemach si� ozwa� znowu w t�umie gwarnym:�Prze b�g! Mam�e bezsilnym zosta� i niezdarnym?Czy zbyt m�ody, na pi�ci nie puszcza� si� twardeI nie odbi�, gdy w twarz mi rzuci kto pogard�?Dalej zatem! Silniejsi ni� ja niech tu stan�,�uk napn� i t� walk� zako�cz� wygran�!�To powiedziawszy kab��k odstawi� na stron�,Opar�szy o podwoje pi�knie wyg�adzone,A lotn� strza�� opar� na l�ni�cym pier�cieniu.Co sprawiwszy, wraz odszed� usi��� w swym siedzeniu.Wtem oto syn Eupeja tak si� tam ozowie,Antinoj: �Po porz�dku chod�cie tu, druhowie,Od lewej ku prawicy: t� sam� kolej�,Jak� cze�nicy wino w puchary mam lej��.S�owa te Antinoj a przypad�y do smaku.Syn Ojnopa, Lejodes pierwszy sta� w orszaku;By� to wr�bit i zwykle ostatni przy dzbanieSiadywa�, mierz�c sobie z�e ich zachowanie.Li on jeden, pot�pia� te gachy zuchwa�e.Wi�c si� zbli�y� i podj�� �uk, na�o�y� strza��,A stan�wszy na progu, ci�ciw� w kab��kuNapi�� chcia�, lecz si� nie mia� w nieudolnych r�ku.Zatem do zgromadzonej tak m�wi� dru�yny:�Nie dam rady, niech �uk ten napina kto inny!A i najt�si m�e przy tym �uku ponoNie tylko serce strac�, lecz ducha wyzion�.Lepiej umrze�, ni� �yj�c nie osi�gn�� celu,Kt�ry nas tu sprowadza dzie� w dzie� od lat wielu!A cho� z nas tu niejeden poi si� nadziej�Do ma��e�skiej �o�nicy wnij�� z Penelopej�,To gdy �uk ten pomaca, nic mu nie zostanie,Tylko k�innej Achajce obr�ci� staranie,I s�a� jej upominki, bo jej przeznaczonoDaj�cego najwi�cej mo�ojca by� �on��.Rzek�szy, Lejodes kab��k odstawi� na stron�,Opar�szy o podwoje pi�knie wyg�adzone,A lotn� strza�� opar� na �wietnym pier�cieniu.Co sprawiwszy, wraz odszed� si��� w swoim siedzeniu.Wtem Antinoj g�os zabra� i tak go strofowa�:�To�e� si� z pi�kn� mow� do nas wysforowa�!Same gro�by i strachy! Ta mowa mnie gniewa;Wi�c, jak m�wisz, m��d� nasza ducha powyziewaPrzy tym �uku, kt�rego twoja d�o� nie zmo�e?Snad� matka ci� nie na to chowa�a, niebo��,Aby� s�awy si� dobi� strza�ami i kusz�!S� tu inni mo�ojce, kt�rzy �uk ten rusz��.Rzek� i przyzwa� Melanta, przyw�dc� koziarzy:�Zakr�� si� ko�o ognia, niech si� wnet roz�arzy;Stolik mi tam postawisz nakryt... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • happyhour.opx.pl
  • Tematy

    Cytat


    Facil(e) omnes, cum valemus, recta consili(a) aegrotis damus - my wszyscy, kiedy jesteśmy zdrowi, łatwo dajemy dobre rady chorym.
    A miłość daje to czego nie daje więcej niż myślisz bo cała jest Stamtąd a śmierć to ciekawostka że trzeba iść dalej. Ks. Jan Twardowski
    Ad leones - lwom (na pożarcie). (na pożarcie). (na pożarcie)
    Egzorcyzmy pomagają tylko tym, którzy wierzą w złego ducha.
    Gdy tylko coś się nie udaje, to mówi się, że był to eksperyment. Robert Penn Warren