Odyseja23
Odyseja23, Filologia klasyczna, Odyseja
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
391PIE�� DWUDZIESTA TRZECIAPenelopa rozpoznaje OdyseuszaUradowan� stark� szybko nogi nios�yNa g�r�, gdy� do pani co tchu bieg�a w pos�yZ wiadomo�ci� o m�u, �e jest mi�dzy nimi;I u g��w jej stan�wszy, rzek�a s�owy tymi:�Zbieraj si�, c�rko moja, a ujrzysz przed sob�Tego, co� oblewa�a �zami ka�d� dob�.Tw�j ma��onek ju� wr�ci�! Tu, w zamku przebywa:Wszystkich gach�w zabi�a r�ka jego m�ciwaZa najazd domu, gwa�ty, zmarnowane mienie,Za syna poniewierk� i upokorzenie�.Roztropna Penelopa odrzek�a jej na to:�Bogi ci� nawiedzi�y snad� rozumu strat�!Wszak im �atwo rozumnych szalonymi robi�,A szale�c�w m�dro�ci promieniem ozdobi�!Rozum tw�j si� pomiesza�, zawsze tak dorzeczny,�e przynosisz mi drwiny na m�j b�l serdecznyI pust� gadanin� przerywasz sen lekki,Kt�ry �agodnym cieniem nakry� mi powieki.Odk�d mego ma��onka przy mnie tu nie sta�o,Pierwszy raz tak mi dobrze, tak smacznie si� spa�o.Odejd� wi�c, i do dolnych powracaj pokoi.O, gdyby kt�rakolwiek z kobiet w s�u�bie mojej�mia�a przyj�� z tak� bredni� i sen przerwa� b�ogi,Zaraz bym j� przegna�a za mych komnat progi.Wierzaj mi, li na ten raz staro�� tw� szanuj�.Eurykleja jej na to: �Lecz ja nie �artuj�,C�rko moja najmilsza! Zawierz memu s�owu!Odysej ju� powr�ci�, po�r�d nas jest znowu!�w go��, ten pogardzony dziad, co w izbie siedzia�,To by� on, a Telemach wpierw ju� o tym wiedzia�,Lecz ojca tajemnicy pot�d nie wyjawi�,P�ki ten butnych m��w nie star� i nie zd�awi��.S�ysz�c to, wyskoczy�a z po�cieli kr�lowa,Z rado�ci stark� �ciska, p�acz przerywa s�owa,Ale si� przezwyci�a i tak m�wi do niej:�M�w, matko, lecz nie zmy�laj! O, niech ci� b�g broni!Je�eli, jak powiadasz, on tu jest, ju� wr�ci�,Czy�by na t�um zuchwalc�w sam jeden si� rzuci�?Sam jeden, a ich taka zgraja si� zebra�a!�Na to jej Eurykleja tak odpowiedzia�a:�Nic nie wiem, jak to by�o: li przez grube muryDolatywa� do komnat naszych j�k ponury,Gdy ich w izbie mordowa�; a my, dr��ce z trwogi,Siedzia�y�my zamkni�te, p�ki syn tw�j drogiMnie stamt�d nie wywo�a�. Wchodz� z nim do izbyI widz� tam Odysa: w �rodku sta�, w�r�d ci�bySamych trup�w, le��cych na kamiennym toku.By�aby� si� cieszy�a z strasznego widoku:Jak ten lew sta� w po�rodku, wszystek w krwi i kurzu!Teraz ich cia�a le�� pod bram� w podw�rzu,On za� siarczanym ogniem wzi�� si� w izbach kadzi�,A mnie pos�a�, by ciebie czym pr�dzej sprowadzi�.Id� wi�c ze mn�! Dwa serca znajd� si� przy sobie,Rozp�yn� si� z rado�ci po d�ugiej �a�obie,Bo najdro�sze �yczenia od razu spe�nione:On wraca do ojczyzny i zastaje �on�I syna w zamku swoim, a gachy zbrodniarzeI s�ugi przeniewiercze m�ciw� r�k� karze!�Penelopa jej na to odrzek�a roztropna:�Do przedwczesnej rado�ci jeste� zbyt pochopna!Wiesz, �e na jego powr�t z ut�sknieniem takiemCzekano; ja najbardziej z synem jedynakiem;Lecz co m�wisz, to pewnie sta�o si� inaczej;Nie on to butne gachy u�mierci�; b�g raczej,Zbrodniami ich oburzon, pobra� im �ywoty,Za pogard� zar�wno dla z�ych, jak dla cnoty,Bo ka�dym pomiatali, kto do nich ko�ata�.Wi�c b�g g�owy wyst�pne z karku im pozmiata�,A nie Odys; m�j Odys gdzie� w stronie dalekiejStraci� drog� powrotu i zgas� ju� na wieki!�Euryklejajej na to: �Zaniechaj tych mrzonek,C�rko, i tak nie gadaj! Jak�eby ma��onek,Kt�ry tam w dolnej izbie, przy ognisku siedzi,Nie mia� wr�ci�? Niedobrze, gdy si� kto uprzedzi.C� powiesz na t� blizn� - znak to niek�amliwy -Kt�r� mu dzik na �owach zada� bia�ok�ywy?Myj�c go, jam pozna�a znak ten na goleniuI chcia�am ci powiedzie�, ale w okamgnieniuZa gard�o mi� pochwyci�: tak ba� si� odkrycia.Chod�my� wi�c, w zastaw dam ci krew mojego �ycia!Zabij mi�, je�li k�ami� cho�by w jednym s�owie�.Na to jej Penelopa roztropna odpowie:�Matko! Wyroki bo�e s� tak niezbadane!Znasz ich wiele, a jednak nie wszystkie ci znane.Wi�c zejd� ja do syna ogl�da� te zw�okiGach�w i pozna� tego co spe�ni� wyroki!�Rzek�a i schodz�c, w my�li zacz�a uk�ada�,Jak m�a przyj��: czy go z daleka wybada�,Czy si� rzuci� na szyj�, uca�owa� lice?Wi�c gdy przez pr�g komnaty wst�pi�a w �wietlic�Siad�a podal pod �cian�, od ognia ol�nion�,Naprzeciw Odyseja. On z g�ow� zwieszon�Siedzia� popod filarem, ciekawy w tej mierze,Co mu powie ma��onka, kiedy go spostrze�e.Ona d�ugo milcza�a, w walce sama z sob�:M��-li to? Tak podobny twarz� i osob� -To go zn�w ubi�r lichy robi niepodobnym.A� Telemach si� ozwa� do niej g�osem z�obnym:�Matko! Niedobra matko! Serce twoje z g�azu.Czemu� do mego ojca nie posz�a� od razu,Lecz si� boczysz i o nic nie pytasz go, matko?Drugiej takiej ma��onki w �wiecie znale�� rzadko,Co by tak uporczywie stroni�a od m�a,Cho� ten bied tyle przeby�, trud�w przezwyci�aI po latach dwudziestu do domu powraca!Nikt si� u ciebie, matko, serca nie domaca!�Penelopa mu na to: �O, synu m�j mi�y!Jestem ca�a w zdumieniu, my�li si� zm�ci�y;Ani ust ja otworzy� mog�, ni go pyta�,Ni popatrze� mu �mia�o w oczy, by w nich czyta�.Lecz je�li to Odysej, on, a nie kto drugi,To wystarczy s��w kilka rozmowy nied�ugiej,Aby�my si� zbli�yli. Wszak oboje mamyPewne znaki, po kt�rych zaraz si� poznamy �.U�miechn�� si� Odysej boski na to s�owoI rzek� do Telemacha, zwracaj�c si� g�ow�:�Synu! Daj pok�j matce, p�ki ch�� j� zjimaWybada� mi�, kto jestem; d�ugo nie wytrzyma.Szpetno�� to moja sprawia i te, ot, �achmany,�e mn� gardzi i my�li, �em jej m�� udany.Lecz pono co� gorszego teraz nam zagra�a,Bo chocia� kto zabije cz�eka, co si� zdarza,Jakiego tam chudzin�, bez mo�nych m�cicieli -To ucieka, kraj rzuca, krewnych, przyjacieli.A my kraju podpory, kwiat itackiej m�odziW pie� wyrzn�li - rzecz taka p�azem nie uchodzi!�Wi�c na to mu Telemach rzek�, roztropny m�odzian:Ojcze, ty sam zaradzisz, bo� m�dro�ci� odzianWi�ksz� ni� inni ludzie, s�aw� masz z rozumu,Jak� ci nikt nie sprosta z �miertelnik�w t�umu,Wszyscy p�jdziem za tob�, tusz� nie na pr�no,�e znajdziesz w nas odwag�, gotowo�� us�u�n��.Jemu na to przebieg�y Odysej odeprze:�Powiem wam, co w tym razie s�dz� za najlepsze:I�� do �a�ni, chitony przyodzia� �wi�teczne,Niewiasty niech te� stroje przyoblek� k�rzeczne[390]!Boski pie�niarz z forming� niechaj idzie przodemI gra; a wy weso�ym pl�szcie korowodem,By s�siad lub przechodzie� id�c mimo bramyMy�la�, �e tu wesele w zamku odprawiamy!A tak o rzezi gach�w nikt wpierw nie us�yszyTam w mie�cie; a� si� schronim do wielkiej zaciszy,Gdzie w drzew cieniu, co pocz��, swobodnie u�o�ym,W niepewno�ci natchnieniem kieruj�c si� bo�ym�.Tak m�wi� i ten rozkaz pr�dko by� spe�niony.Do �a�ni si� udano, przywdziano chitony,Dziewki strojnie przyby�y, pie�niarz wzi�� do r�kiG�l dr��on�, pobudzi� uroczymi d�wi�kiDo pie�ni i do pl�s�w im towarzysz�cych,A� zamek si� rozlega� t�tentem skacz�cychDziarskich ch�opc�w i dziewek spi�tych w pi�kne pasy.To� niejeden przechodzie� s�ysz�c te ha�asyRzek� do siebie: - Zapewne wesele kr�lowejZ kt�rym kniaziem! Niesta�e� to te bia�og�owy!Pilno jej dom porzuci�, bo nawet nie czeka,Nim ten pierwszy ma��onek powr�ci z daleka. -Tak gwarzyli przechodnie, prawdy nie�wiadome.A tymczasem we dworze wierna EurynomeK�pa�a Odyseja, oliw� wyciera,W pi�kny chiton i faros przepyszny ubiera.Za� Atena urokiem oblicze mu wie�czy,Daje wzrost cz�onkom, krzepko�� oraz czar m�odzie�czy;Ze skroni bujnych w�os�w k�dzior mu rozwiniePodobny do hiacynt�w. A jako naczynieSrebrne z�otem obleka z�otnik bieg�y w sztuce,Bo mistrzowa� mu Hefajst z Aten� w nauce,Wi�c te� cudne wychodz� dzie�a z mistrza r�ki -Tak samo i bogini w uroki i wdzi�kiPrzyoblek�a Odysa, �e gdy wyszed� z �a�ni,Postaci� przypomina� niebian najwyra�niej.Wyszed� i zasiad� w krze�le, gdzie i pierwej siedzia�Naprzeciw cnej ma��onki, i to jej powiedzia�:�Dziwna z ciebie niewiasta! B�stwa tobie da�yOdmienne ni� u p�ci twej serce, bo ze ska�y.Kt�ra� by mog�a stroni� od w�asnego m�a,Gdy ten los�w zawzi�to�� w ko�cu przezwyci�aI po latach dwudziestu jawi si� swym dworze?Piastunko! �ciel mi ��ko; sam si� w nie po�o��,Sam jeden, gdy� kamienne serce w tej kobiecie!Na to mu Penelopa rzek�a: ��le m�wicie!Ni mi� pycha, ni wzgarda trzyma w oddaleniu -Posta� m�a wyryta mocno w mym wspomnieniu,Wiem przecie�, jak wygl�da�, i widz� go prawieSt�d odp�ywaj�ceg...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ebook @ do ÂściÂągnięcia @ download @ pdf @ pobieranie
Tematy
- Strona startowa
- Ocena słuszności dokonywania swojego wyboru bohaterów, Teksty teoretyczne- filologia polska, Pozytywizm i Młoda Polska-notatki różne, Żeromski
- Odzież, русский язык (język rosyjski, rusycystyka, filologia rosyjska), słowniki tematyczne ()
- Obliczanie wielomianu metodą klasyczną i metodą Hornera Temat 1, nauka, matematyka, STUDIA, agh
- Odyseja Czasu 01 - Oko czasu - Clarke Arthur C. Stephen Baxter, 1, A tu dużo nowych ebooków
- Odyseja Talbota - DeMILLE NELSON, ebook txt, Ebooki w TXT
- Odyseja Czasu 03 - Pierworodni - Clarke Arthur C. & Stephen Baxter, 1, A tu dużo nowych ebooków
- Odyseja Homera - lektura, PDF głównie psychologia przejrzeć dużo ciekawych
- Odyseja trojańska - Clive Cussler, Przygody Dirka Pitta
- Odyseja Xięcia, Powstanie Warszawskie - 70 rocznica
- Odyseja12, Filologia klasyczna, Odyseja
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- super-siostry.pev.pl
Cytat
Facil(e) omnes, cum valemus, recta consili(a) aegrotis damus - my wszyscy, kiedy jesteśmy zdrowi, łatwo dajemy dobre rady chorym.
A miłość daje to czego nie daje więcej niż myślisz bo cała jest Stamtąd a śmierć to ciekawostka że trzeba iść dalej. Ks. Jan Twardowski
Ad leones - lwom (na pożarcie). (na pożarcie). (na pożarcie)
Egzorcyzmy pomagają tylko tym, którzy wierzą w złego ducha.
Gdy tylko coś się nie udaje, to mówi się, że był to eksperyment. Robert Penn Warren