Filozofia jest sztuką życia. Cyceron

Odyseja3

Odyseja3, Filologia klasyczna, Odyseja

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
33PIE�� TRZECIAWydarzenia w PylosWybieg� Helios z jeziora promiennej po�cieliNa spi�owy strop nieba. I ju� dniem si� bieliDla bog�w i dla ludzi ziemia karmicielka,Gdy do Pylos przybyli. Mur�w moc tam wielkaW grodzie Neleja[44]! W�a�nie lud dawa� ofiarne,Zabijane na brzegu morskim, byki czarnePosejdonowi. Dziewi�� �aw by�o zaj�tych,Po pi��set w ka�dej; dziewi�� byk�w te� zar�ni�tychPrzed ka�d�. Bogu na cze�� ud�ce popalonoI skosztowano trzewi�w. Nawa w chwil� on�Przybija�a do l�du. Flisy �agiel strocz�,A statek przycumuj�, i wszyscy wyskocz�Na brzeg wraz z Telemachem, kt�rego prowadziBogini jasnooka i z cicha tak radzi:�Teraz, ch�opcze, ju� nie czas chowa� wstydne lica,Gdy� si� pu�ci� na morze odszuka� rodzica,Czy go ziemia gdzie grzebie, czy co z nim si� sta�o;Przeto do rycerskiego Nestora id� �mia�o.Zobaczym, jak� rad� on ciebie wspomo�e,Pewna, �e nie ok�amie - on k�ama� nie mo�e�.Na to znowu roztropny Telemach odpowie:�Jak�e p�jd� i jak si� pok�oni� kr�lowi?Niewprawnym w g�adkie s�owa, a b�d�c m�okosemWstyd mi obcesem pyta� starca z bia�ym w�osem�.B��kitnooka rzek�a mu na to Pallada:�Nie trw� si�: troch� serce przez ciebie zagada,Troch� natchnie b�g kt�ry. Bo tak z r�nych rzeczyWnosz�, �e� jest u bog�w w osobliwej pieczy�.To powiedziawszy Pallas po�pieszy�a przodem,A za ni� wraz Telemach zd��a� ra�nym chodem.Do �aw przyszli - starszyzna pylijska w nich siedzi,Nestor z synami; pe�no krz�ta si� gawiedzi:Ci piekli mi�so, inni na ro�ny je k�adli.Ujrzawszy go�ci hurmem przeciw nim wypadli,Podali r�ce, gwa�tem ci�gn�li przyby�ych.Syn Nestora, Pejsistrat, pierwszy go�ci mi�ychWita�: wzi�wszy za r�ce, do jad�a prowadzi�I na piasku, na sk�rach mi�kkich ich posadzi�Przy swym ojcu i bracie swoim Trasymedzie.Przed ka�dym trzewi�w nak�ad�, to� z czasz� wyjedzieZ�ot�, nala� w ni� wina i tak� przemow�Uczci� b��kitnook� c�rk� Diosow�:�M�dl si�, go�ciu, do b�stwa nad s�onymi wody!Jemu gwoli, jak widzisz, sprawiamy te gody;Gdy za� spe�nisz libacj�, jak obyczaj ka�e,Towarzyszowi swemu ku takiej ofiarzePodaj czasz z winem s�odkim. Wszak on bog�w chwali:Bo jak�eby si� ludzie bez bog�w ostali?Lecz �e m�odszy od ciebie, a m�j r�wnolatek,Wi�c pierwej ciebiem poczci�, jego na ostatek�.To rzek�szy, w r�k� da� jej czasz� pe�n� wina.Uj�o to Atene, �e od niej zaczyna:Wida� m�odzian roztropny i chowan w karno�ci -Zatem tak si� modli�a do m�rz wszechmocno�ci:�Us�ysz mi�, L�dowstrz�sco! Us�ysz, Posejdonie!Czej ci� szczer� modlitw� do �ycze� mych sk�oni�:Najpierw daj Nestorowi, synom jego s�aw�,M�om pylijskim poka� oblicze �askaweZa pyszn� hekatomb�, dan�-� z tak� cze�ci�,A nam dwom daj powr�ci� do dom z dobr� wie�ci�I cel osi�gn�� naszej podr�y w te kraje!�Po tej pro�bie i drug� spe�nia, bo oddajeTelemachowi czasz� podw�jn�, z�ocist�.I syn Odysa zm�wi� modlitw� strzelist�.Gdy w�a�nie z ro�n�w zdj�to pieczone mi�siwa,Ka�dy k�s dosta�; uczta by�a to prawdziwa:Kto spragniony si� napi�, kto g�odny, nasyci�.Gere�ski[45] wite�, s�awny Nestor, rzecz pochwyci�:�Teraz wolno mi spyta� przyby�ych tu go�ci,Kto s� - bo ju� podjedli sobie do syto�ci.M�wcie, co wy za jedni? Sk�d morzem p�yniecie?Czy dla handlu, czyli te� b��dzicie po �wiecie,Ot tak sobie, �otrzyki, postrach tych wybrze�y,Nara�aj�cy g�owy w�asne dla grabie�y?�Wraz roztropny Telemach tak odpar� bez ma�a,A odwa�nie, bo ducha Atene mu wla�a,�eby pyta� o ojca, a czej na �lad wpadnie,I �eby si� sam m�odzian pokaza� te� �adnie:�O Nestorze, Achiwom przodkuj�cy w s�awie!Pytasz nas, sk�d jeste�my? Zaraz ci objawi�:Z Itaki podnejo�skiej po mokrej w�d faliW sprawie w�asnej, nie ludu, tu�my si� dostali,Szuka� wie�ci o ojcu mym, boskim Odysie,Lecz nie wiem, czyj� schwyci� kiedy uda mi si�.Wszak on niegdy�, zar�wno jak ty i jak twoi,Bywa� w jednej wyprawie i zburzy� gr�d Troi.Wiadomo za� o innych, kt�rzy si� tam bili,Gdzie i jak g�owy swoje w boju po�o�yli;Ali� Kronion �mier� jego skry� tak, �e ochotaOpuszcza poszukiwa�, k�dy zby� �ywota:Czy na l�dzie od wra�ych m��w on zabity,Czy uton�� w zhukanych falach Amfitryty[46]?Przeto b�agam ci�, kornie do kolan si� k�oni�,Powiedz, co wiesz! Czy by�e� sam przy jego zgonie?Czy te� s�ysza�e� o tym od podr�nych ludzi?Tylko niech twoja lito�� pr�no mi� nie �udzi!M�w prawd�, bez ogr�dki, jak widzia�y oczy.B�agam ci�! Je�li niegdy� do us�ug ochoczyOjciec m�j ci dopom�g� czynem albo mow�Pod Troj�, gdzie i g�odno by�o, i niezdrowo,W imi� zas�ug zaklinam, m�w prawd� prze bogi!�Na to mu bohaterski Nestor:�O m�j drogi!Kiedy� mi ju� przypomnia� te biedy i znoje,Kt�re-�my przebywali przyszed�szy pod Troj� -B�d� w korabiach po ciemnej t�uk�c si� otch�ani,Za �upem przez Achilla[47] wci�� gnani a gnani,B�d� gdy�my dobywali �w gr�d Pryjamowy�Najm�niejsi z Achiw�w dali tam swe g�owy:Tam leg� Ajas[48], �w wite� jak Ares waleczny;Tam Achilles, tam Patrokl[49], druh jego serdeczny,Boskiej rady m�odzieniec; tam i syn mi zgin��,Antiloch, ch�opiec dziarski, szlachetny - a s�yn��W�r�d Achiw�w oszczepem i r�czo�ci� biegu.Lecz to k�s tylko nieszcz�� d�ugiego szeregu!Bo gdzie� �miertelnik, co by zrachowa� je kiedy!Cho�bym pi��, sze�� lat duszkiem opowiada� biedyWycierpiane pod Troj�, ko�ca by� nie czeka�,Lecz zm�czony do domu czym pr�dzej ucieka�.Przez lat dziewi�� fortel�w, zdrad u�ywszy si�a,Nic my im nie zrobili; moc bo�a ich zbi�a.W wojsku naszym Odysej w podst�py obfityNie mia� r�wnego sobie, nie w ciemi� on bity!Wszystko zwietrzy�, wymy�li�, ten tw�j ojciec wielki -Je�li� tylko syn jego? W�dy jak dwie kropelkiPodobny� do�, i mow�. Dziw mi nie do wiary,�eby m�odzian tak dobrze m�wi� m�g� jak stary.O, wtenczas my z Odysem trzymali si� w zdaniu,Czy to na radzie wodz�w, czy ludu zebraniu,Jedna my�l nas roztropna wiod�a i ostro�na,Byle Grekom da� zysku najwi�cej jak mo�na.A gdy w ko�cu Pryjam�w gr�d upad� na powa�,Zeus tedy straszny powr�t do domu zgotowa�Argejcom. �e nie ka�dy by� cny i roztropnyMi�dzy nimi, st�d wielu spotka� los okropnyPrzez zawzi�to�� Zeusowej c�ry[50] jednookiej,Co w dw�ch synach Atreja[51] wznieci�a szerokiRozbrat. Obaj zwo�uj� walne zgromadzenieWbrew zwyczaju, bo dzienne ju� gas�y promienie;I gdy Grecy nietrze�we �by z sob� przynie�li,Oni nu� im dowodzi�, dlaczego si� zeszli.Menelaos achajskim radzi� towarzyszomPrzez morskie grzbiety wraca� k�ojczystym komyszom[52];Agamemnon to gani�, radz�c rzesze zbrojneTrzyma� w miejscu, a pali� hekatomby hojne,Aby gniew obra�onej odwr�ci� bogini.Szaleniec! Wiedzia� przecie�, �e pr�no to czyni,Bo gniew bog�w niepr�dko daje si� przeb�aga�.Wi�c brew w brew, ostrym s�owem zacz�li si� smaga�,Co pancerni Grekowie s�ysz�c, skacz� z wrzaw�Dziel�c si� w dwa obozy: na lewo i prawo.Noc przespali, w zburzonych sercach z�e zamiaryKnuj�c wzajem, gdy na nich Zeus gotowa� kary.Skoro �wit, p� nas sudna[53] zepchn�o na morzeZnosz�c w nie sprz�t, kobiety, wszystko co kto mo�e.Drugie p� si� zosta�o Grek�w na wybrze�uPrzy swym Agamemnonie, narod�w pasterzu.My pod czas brzeg obieg�szy pe�nymi �aglami(Kt�ry� z niebian w�d przestw�r wyg�adzi� przed nami),P�yniem tak do Tenedu. Tam obiat� bogiWzi�y sut�; lecz Zeus nam przeci�� morskie drogiPosy�aj�c na Greki drug� niezg�d chmur�,�e zaraz si� zwr�ci�y wstecz sudna niekt�rePod wodz� Odyseja, tej przemy�lnej g�owy,Snad� aby przyj�� do �aski Agamemnonowej.Widz�c to, z mymi sudny pierzch�em niemieszkanie;Czu�em, �e tu co� z�ego chc� sp�ata� niebianie,Pierzchn�� i syn Tydeja[54], poci�gn�wszy drugich;W ko�cu p�owy Menelaj dogna� nas, gdy w d�ugichNaradach w Lesbie radzim, kt�r�dy nam p�yn��Do dom? Czy skalny Chios powy�ej omin��W kierunku Psyrii - wtedy Chios mie� b�dziemyZ lewej - gdy za� od Chios ni�ej si� we�miemy,Zawsze wichr�w Mimasu zarwa� nam potrzeba.Wi�c modlim si� do boga, by znak nam da� z nieba,Kt�r�dy? On nam kaza� tam wprost na Eubej�Zmyka�, w skok zamyka�, nim si� morze rozszaleje.Wnet te� wiatr nad�� �agle; p�dzimy co mocyPo rybim tym go�ci�cu, a� o p�nej nocyDo Gerajstu zawiniem. Wraz byczych po�ladk�wPalimy du�o bogom, za t� bez przypadk�wPrzebyt� drog�. W�a�nie dzie� czwarty nie mija�,Jak Tydyd Diomedes do portu zawija�W Argos, razem ze swymi... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • happyhour.opx.pl
  • Tematy

    Cytat


    Facil(e) omnes, cum valemus, recta consili(a) aegrotis damus - my wszyscy, kiedy jesteśmy zdrowi, łatwo dajemy dobre rady chorym.
    A miłość daje to czego nie daje więcej niż myślisz bo cała jest Stamtąd a śmierć to ciekawostka że trzeba iść dalej. Ks. Jan Twardowski
    Ad leones - lwom (na pożarcie). (na pożarcie). (na pożarcie)
    Egzorcyzmy pomagają tylko tym, którzy wierzą w złego ducha.
    Gdy tylko coś się nie udaje, to mówi się, że był to eksperyment. Robert Penn Warren