Filozofia jest sztuką życia. Cyceron

Odyseja5

Odyseja5, Filologia klasyczna, Odyseja

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
74PIE�� PI�TATratwa OdyseuszaEos z �o�a �licznego Tytona[80] gdy wsta�a,Na bog�w i na ludzi zdr�j �wiat�a wyla�a,A na wiecu zasiedli niebianie zebrani,�r�d nich Zeus, pan wszystkiego, wszyscy mu poddani.Atenie na my�l przysz�y Odysa cierpienia,Ninie je�ca Kalypsy, i do zgromadzeniaRzek�a:�Ojcze Kronidzie, wy bogowie inni!Odt�d kr�le na tronach ju� by nie powinniBy� �agodni, �askawi, dobrzy, sprawiedliwi,Lecz w�ciekli zapale�cy, okrutni i m�ciwi,Kiedy ju� zapomnia�y o Odysie boskimLudy, cho� nimi rz�dzi� ber�em tak ojcowskim.On na wyspie u nimfy Kalypsy tam siedzi,Je�cem trzyman, i smutn� dol� sw� si� biedzi;Do domu ut�skniony, o powrocie marzy,A tam ani okr�t�w nie ma, ni wio�larzy,Co by go chcieli przewie�� przez morskich fal grzbiety.Teraz mu jedynaka zabi� chc�, niestety,W drodze do domu; w�a�nie o ojcowskim losieJe�dzi� si� dowiadywa� w Sparcie i Pylosie�.Odpowiedzia� jej na to Kronid chmurow�adny:�Jaki� to z ust twych wyraz wymkn�� si� niesk�adny?Wszak sama uradzi�a�, �e gdy Odys wr�ci,Krwawym odwetem gach�w zuchwalstwo ukr�ci.Raczej nad Telemachem czuwa� ci nale�y,By bez szwanku dop�yn�� do swojej macierzy,A gachy z tej zasadzki wr�cili jak zmyci�.Potem si� do Hermesa zwr�ci� i pochwyci:�Hermeju! O m�j synu! Go�cze do�wiadczony!Nie� nimfie pi�know�osej wyrok niecofniony,�e Odys wr�ci� musi, m�� wielki cierpieniem,Wr�ci�, nie wsparty boskim ni ludzkim ramieniem...Ujrzy swe przyjacio�y, zamek sw�j wysoki,Swoje pola ojczyste - bo tak chc� wyroki�.Rzek� - a zwinny Hermejas[81] wnet si� pu�ci� w czwa�y:Ju� sobie stopy opi�� w niebia�skie sanda�yZ�otol�ni�ce; on nimi ponad w�d rozlewem,Ponad l�d�w ogromem buja z wiatru wiewem.Wzi�� i posoch[82]; posochem tym �miertelnych oczy,Czyje chce, ze snu budzi albo te� snem mroczy.Dzier��c go, Argob�jca szparkim sun�� lotem,Na Pierii[83] stan�� - k�morzu spuszczaj�c si� potem,Szybowa� nad powierzchni�, podobien rybitwie,Co nad odm�tem zatok, w ustawnej gonitwieZa rybkami, we fali nieraz skrzyd�o zmoczy:Tak i Hermejas buja� po walnej roztoczy.Do wyspy[84] si� zbli�aj�c le��cej daleko,Z w�d wychyn�� i l�dem posuwa� si� lekkoA� do wielkiej pieczary, boginki siedliska,Kalypsy d�ugow�osej, kt�r� u ogniskaSam� siedz�c� zasta�. Z dala ju� powiewekNi�s� po wyspie zapachy od p�on�cych drewek�ywicznych cedru. G�os jej wdzi�czn� brzmia� piosenk�,Gdy chodz�c wko�o krosien suwa�a cz�enko.T� pieczar� mai�y r�nych drzew gaiki,To woni�ce cyprysy, topole, osiki;W ich li�ciach d�ugoskrzydiny ptak noc� si� skrywa:Sowa, krogulec, morska wrona te� krzykliwa,Co tak rada si� pluska� u przybrze�nej wody.Wino rozkosznolistne pi�o si� na wschodyG�az�w sklepiennych, gronne zwieszaj�c jagody.Z czterech krynic srebrzyste bieg�y tam poniki,To razem, to rozpierzch�e tam i sam w w�yki.Mi�kkie ��ki si� s�a�y, przetykane kwiatemFijo�k�w i opichu. Na miejscu tu, na tem,B�g nawet by si� cieszy� i stan�� jak wryty.To� i go�czy Hermejas, widokiem podbity,Stan�� i w one wszystkie wpatrywa� si� czary,A potem wszed� do pi�knej sklepionej pieczary.Pozna�a go bogini Kalypso od razu:B�stwo nie zapomina twarzy i wyrazuInnego boga, cho�by mieszka� gdzie najdalej.Lecz Odysa nie zasta�. Odys tam si� �aliSiedz�c nad brzegiem morza, gdzie zwykle siadywa�;Dar� serce westchnieniami, �zami si� zalewa�,Wzrok topi�c ci�gle w morze pustynne przed sob�.Kalypso wraz si� go�cia zaj�a osob�,W promienne krzes�o sadzi i tak si� odzywa:�Hermes, z z�otym posochem bo�ek, tu przybywa!Go�� taki! Po raz pierwszy zajrza� w me siedlisko!M�w, czego ��dasz? Na twe us�ugi tu wszystko,Co tylko w mocy mojej lub co jest mo�liwe;Zbli� si� tylko, przyj�cie znajdziesz tu �yczliwe�.Tak m�wi�a trzymaj�c przed bo�kiem pucharyZ ambrozj�, do niej miesza r�owe nektary.A on jad� i popija�, Zeusowy ten goniec.Gdy ju� g��d sw�j nasyci�, skrzepiony, na koniecM�wi� do niej te s�owa:�Po co tu przychodz�,Bogini, pytasz boga? Woli twej dogodz�:...Zeus mi rzek�, �e u siebie masz najbiedniejszegoZ tych heroj�w, co dziesi�� lat burzyli Troj�,A w dziesi�tym, gdy z �upem wracali ju� w swojeSiedziby, tak zgniewali Atene, �e w�ciek�aWci�� ich w podr�y wichrem i burzami siek�a.Ow� gdy uton�o wszystko, co z nim by�o,On ocala�, a morze tu go wyrzuci�o.Przeto rozkaz przynosz�: wypu�� go bez zw�oki!On daleko od swoich nie umrze. WyrokiPrzeznaczy�y mu druh�w powita� i �cianyZamku swego ogl�da� i ojczyste �any�.Tak m�wi�, a bogini� strach ogarn�� na teWyrazy, wi�c mu s�owa rzuci�a skrzydlate:- �Bogowie! Okrutniejsi od ludzi jeste�cie,Za z�e maj�c nam, ka�dej bogini niewie�cie,Je�li sobie za m�a znajdzie �miertelnika...I tak: r�ana Eos z Orionem[85] gdy zmyka,P�ty bogami zemsta miota nieustanna,A� w Ortygii Artemis, z�ototronna panna,Chy�kiem podszed�szy, cich� zabi�a go strza��.Znowu kiedy z Jasjonem[86] Demetrze si� chcia�oU�y� pieszczot na skibie trzykrotnie zoranej -Sprawka ta dosz�a Zeusa - a on rozgniewanyRozmachni�tym piorunem Jasjona ustrzeli�.Teraz w oczy was kole, �e �o�e tu dzieli�Ze mn� cz�owiek, kt�regom wydar�a z r�k �mierci,Gdy ��d� jego b�g gromem roztrzaska� na �wierciW �rodku m�rz, a on sam si� z falami boryka�,Dzier��c belk�, bo druh�w ju� mu popo�yka�Morski gardziel. Rozbitek d��y� wi�c do l�du,I tu by� wyrzucony od burzy i pr�du.Przyj�am go, okry�am opiek� serdeczn�,Przyrzek�am nie�miertelno�� i m�odo�� da� wieczn�;Darmo! Kiedy Kroniona woli tej wszechw�adnejOprze� si� nie potrafi nawet z bog�w �adny.Zeus ka�e mu st�d jecha� - to niech sobie p�ynieMokrym pustkowiem; lecz ja tego nie uczyni�,Bym go wys�a�a flis�w nie maj�c, ni �odzi,Co by go przewie�� mog�y przez morskie powodzi.Chyba rad� go wespr�: tego nie utaj�,Niech bezpiecznie w ojczyste powraca si� kraje�.Na to jej argob�jczy odpowiedzia� goniec:�Wypraw�e go natychmiast, pomn�c, jaki koniecSpotka�by ci� od gniewu Kronida �a�o�ny�.To powiedziawszy odszed� Hermes wie�ciono�ny.Nimfa s�ysz�c ten wyrok Kronionowej woli,Posz�a szuka� Odysa onej sprawie gwoli.On siedzia� tam na brzegu p�acz�c; jego oczyNie osycha�y od �ez; a pobyt uroczyTru�a ci�g�a t�sknica, bowiem do boginiSerce straci�, a chocia� noc� sypia� przy niej,To gwa�t by�, lecz nie z niego, a tylko z jej strony.Na urwisku wi�c siedzia� w dzie� osamotnionySerce trapi�c westchnie�mi, lamenty, �a�ob�,Wzrok topi�c ci�gle w morze pustynne przed sob�.Teraz rzek�a bogini, zbli�ywszy si� k�niemu:�Biedny m�j! Wnet si� sko�cz� te smutki, bo czemuMia�by� �ywot sw�j skwasi�? Wszak jestem gotow�St�d ci� pu�ci�. Wi�c tratwy zajmiesz si� budow�:R�b wielkie drzewa; miedzi� gdy pospajasz tramy,Dasz pok�ad z desek; my za� chleba, wody damyI czerwonego wina, by� nie umar� z g�odu,Damy wiatr dobry, suknie chroni�ce od ch�odu.Mocna tratwa wytrzyma bij�ce ba�wany,I ty bez szwanku wr�cisz do ziemi kochanej,Je�li bogi pozwol�, co w niebie tam siedz�,A mocniejsi ode mnie, ni� ja wi�cej wiedz��.To rzek�a, a Odysej sta� wszystek zdr�twia�y.Po chwili z ust mu takie s�owa wylecia�y:�Co� innego w zanadrzu swoim chowasz pono,Gdy chcesz, bym w tratwie przeby� otch�a� niezmierzon�Strasznych m�rz, k�dy nawet i wielkimi sudnyI przy wietrze pomy�lnym przejazd bywa trudny;Na tratw�, wbrew twej woli, nie wst�pi�bym nog�,Chybaby� mi przyrzek�a pod przysi�g� srog�,�e w tym nie ma podrywki na zgub� m� �adnej�.Bogini �miechem zby�a ten pos�d szkaradnyI r�k� pog�adziwszy rzek�a do� te s�owa:�Szpakami� ty karmiony, nie od kszta�tu g�owa,Gdy w ka�dym s�owie wietrzysz jakby cel ukryty.Lecz �wiadkiem b�d� mi, ziemio! �wiadkiem nieb b��kity,Stygu[87] wodo podziemna! - Straszna to przysi�ga,Przed ni� nawet i bog�w zgina si� pot�ga -Wi�c przysi�gam, �e zgubi� nie pragn� ja ciebie,Tylko my�l� i m�wi�, jak bym sama siebieRatowa� chcia�a, b�d�c w takim po�o�eniu:Twego chc� dobra, czyst� czuj� si� w sumieniuI lito�ci mam wiele w sercu niezale�nym�.Rzek�szy to nimfa krokiem po�pieszy�a bie�nymPrzodek bior�c; a Odys szed� w tropy bogini,I nimfa wraz z kochankiem stan�a w jaskini.Ka�e si��� Odysowi w tym samym prestole,Gdzie Hermes siedzia�; przed nim co �ywo na stoleStawi jad�o, napitek, zwyk�� ludzk� straw�,A sama wprost Odysa zaj�a ... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • happyhour.opx.pl
  • Tematy

    Cytat


    Facil(e) omnes, cum valemus, recta consili(a) aegrotis damus - my wszyscy, kiedy jesteśmy zdrowi, łatwo dajemy dobre rady chorym.
    A miłość daje to czego nie daje więcej niż myślisz bo cała jest Stamtąd a śmierć to ciekawostka że trzeba iść dalej. Ks. Jan Twardowski
    Ad leones - lwom (na pożarcie). (na pożarcie). (na pożarcie)
    Egzorcyzmy pomagają tylko tym, którzy wierzą w złego ducha.
    Gdy tylko coś się nie udaje, to mówi się, że był to eksperyment. Robert Penn Warren