Filozofia jest sztuką życia. Cyceron

Odzyskana-narzeczona

Odzyskana-narzeczona,

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Anne HerriesOdzyskana narzeczonaTłu​ma​cze​nie:Te​re​sa Kom​łoszPROLOG– Pro​szę, nie rób tego – bła​gał przy​stoj​ny mło​dy ofi​cer ka​wa​le​rii, przy​trzy​mu​jącza ra​mię dziew​czy​nę, któ​ra za​mie​rza​ła odejść. – Je​śli za nie​go wyj​dziesz, zła​mieszmi ser​ce. Wiem, że on nie da ci szczę​ścia, Ma​de​li​ne.Spoj​rza​ła na nie​go; wy​raz jej oczu, szkli​stych od łez, ści​snął go za ser​ce. Wy​glą​-da​ła prze​ślicz​nie, z dłu​gi​mi, na​tu​ral​nie po​fa​lo​wa​ny​mi wło​sa​mi do ra​mion i de​li​kat​niewy​kro​jo​ny​mi usta​mi, tak sko​ry​mi wcze​śniej do uśmie​chu. Kie​dy jed​nak ode​zwa​łasię, jej sło​wa mia​ły w so​bie chłód od​pra​wy.– Pro​szę, że​byś pu​ścił moje ra​mię. Przy​ję​łam oświad​czy​ny hra​bie​go i pod​pi​sa​li​-śmy sto​sow​ne do​ku​men​ty. Nic nie mogę na to po​ra​dzić.– Wy​jedź ze mną – nie pod​da​wał się. Aż wstrzy​mał od​dech z za​chwy​tu, gdy zi​mo​-we słoń​ce wy​do​by​ło z jej wło​sów ru​do​zło​ty blask. – Kie​dy zo​sta​niesz moją żoną, onnic nie bę​dzie mógł zro​bić. Wiem, że mnie ko​chasz… sama mi to przy​się​ga​łaś tegolata.– W le​cie spra​wy mia​ły się zu​peł​nie ina​czej. – Od​wró​ci​ła gło​wę, żeby na nie​go niepa​trzeć. – Nie ro​zu​miesz, Hal​la​mie. Wszyst​ko zo​sta​ło już za​aran​żo​wa​ne, a ja… je​-stem za​do​wo​lo​na, że przy​ję​łam oświad​czy​ny. Hra​bia jest bo​ga​ty i da mi wszyst​ko,cze​go… po​trze​bu​ję. Poza tym wca​le cię nie ko​cham.– Przy​się​ga​łaś, że za​wsze bę​dziesz mnie ko​chać. Przy​pie​czę​to​wa​łaś swo​ją zgo​dępo​ca​łun​kiem, a po po​wro​cie mia​łem roz​ma​wiać z two​im oj​cem…– Zbyt dłu​go cię nie było – oznaj​mi​ła z nie​prze​nik​nio​nym wy​ra​zem twa​rzy. – I niemasz pie​nię​dzy, Hal​la​mie. Jak mo​żesz ocze​ki​wać, że będę dzie​lić two​ją bie​dę? Gdy​-by twój oj​ciec nie prze​grał ca​łe​go ma​jąt​ku albo… – Od​su​nę​ła się, opusz​cza​jąc gło​wętak, żeby nie mógł od​czy​tać wy​ra​zu jej twa​rzy. – Nie po​win​nam była na​wet przy​cho​-dzić na to spo​tka​nie. Mój oj​ciec bę​dzie zły, je​śli się do​wie. Pro​szę cię, idź już, Hal​la​-mie… i nie pró​buj mnie wię​cej nie​po​ko​ić.Hal​lam pu​ścił jej ra​mię.– Miał​bym cię nie​po​ko​ić? O nie, pan​no Mor​ris, za​pew​niam, że nie będę. Uwie​rzy​-łem w two​je za​pew​nie​nia o mi​ło​ści i kłam​li​we uśmie​chy, co je​dy​nie ozna​cza, że by​-łem głup​cem. Bie​gnij czym prę​dzej do swo​je​go ojca i przy​szłe​go męża. Ży​czę ci, byśza​zna​ła wie​le ra​do​ści w mał​żeń​stwie.Od​wró​cił się i od​szedł, zo​sta​wia​jąc ją pod drze​wem, gdzie za​le​d​wie kil​ka mie​się​cywcze​śniej przy​się​ga​li so​bie na​wza​jem do​zgon​ne uczu​cie. Ma​de​li​ne od​pro​wa​dza​łago wzro​kiem, a po jej bla​dych po​licz​kach wol​no to​czy​ły się łzy.Ca​łym ser​cem pra​gnę​ła za​wo​łać za nim, żeby wró​cił, ale było już za póź​no. Niemia​ła wy​bo​ru, mu​sia​ła go od​pra​wić, po​nie​waż jej oj​ciec zło​żył pod​pis pod ślub​nymkon​trak​tem, mimo jej bła​gań, by po​cze​kał z tym do po​wro​tu Hal​la​ma.– Na​wet je​śli wró​ci, nic to nie zmie​ni – rzekł sir Mat​thew do cór​ki. – Je​stem zruj​-no​wa​ny, Ma​de​li​ne, a Le​th​brid​ge trzy​ma moje we​ksle. Chcia​ła​byś wi​dzieć swo​jąmat​kę i sio​strę na ła​sce pa​ra​fii… a mnie w gro​bie? Nie prze​żył​bym tego wsty​du,gdy​by Le​th​brid​ge wszyst​ko za​brał. Je​steś moją je​dy​ną na​dzie​ją.– Ale ja go nie ko​cham!– Głu​pie dziec​ko – wes​tchnął oj​ciec. – Mał​żeń​stwo i mi​łość nie mają ze sobą wie​lewspól​ne​go. Wyjdź za Le​th​brid​ge’a i żyj w do​stat​ku, do ja​kie​go je​steś stwo​rzo​na.Kie​dy już dasz mu dzie​dzi​ca, praw​do​po​dob​nie się tobą znu​dzi i po​zwo​li ci sy​piać sa​-mej. Może wte​dy bę​dziesz się mo​gła ro​zej​rzeć za mi​ło​ścią… pod wa​run​kiem, że za​-cho​wasz na​le​ży​tą dys​kre​cję.– Papo! – Ma​de​li​ne pa​trzy​ła na ojca z prze​ra​że​niem. Wie​dzia​ła, że mał​żon​ko​wieczę​sto szu​ka​ją uczuć poza ofi​cjal​nym związ​kiem, ale sama nie chcia​ła żyć w takispo​sób. Mia​ła na​dzie​ję, że uda jej się wyjść za mąż z mi​ło​ści, ale nie mo​gła​by od​mó​-wić ojcu. – Do​brze… je​śli ta​kie jest two​je ży​cze​nie.– Moja ko​cha​na, do​bra dziew​czyn​ka – po​chwa​lił ją oj​ciec i uca​ło​wał w czo​ło. –Wie​dzia​łem, że mnie nie za​wie​dziesz.Ma​de​li​ne nie mia​ła wy​bo​ru, jed​nak duma nie po​zwa​la​ła jej się przy​znać przedHal​la​mem, że zo​sta​ła ofia​rą emo​cjo​nal​ne​go szan​ta​żu. Nie zro​zu​miał​by jej de​cy​zji.Nie, le​piej, żeby uznał ją za bez​dusz​ną… choć ser​ce omal jej nie pę​kło na wi​dokbólu i roz​cza​ro​wa​nia w jego oczach.– Och, Hal​la​mie… – szep​nę​ła, ru​sza​jąc przez łąkę w stro​nę ro​dzin​ne​go domu. –Och, Hal​la​mie, tak bar​dzo cię ko​cham…Te​raz jed​nak mu​sia​ła wy​zbyć się my​śli o mi​ło​ści i sku​pić na wy​peł​nie​niu obo​wiąz​-ku. Ma​de​li​ne wie​dzia​ła, że hra​bia jest za​zdro​sny, wy​czu​wa​ła też, że może byćokrut​ny, je​śli zo​sta​nie spro​wo​ko​wa​ny. Mu​sia​ła się po​sta​rać do​brze od​ry​wać rolę do​-brej żony, mimo że w środ​ku czu​ła się mar​twa.ROZDZIAŁ PIERWSZYHal​lam Ra​ven​scar, ma​jor eli​tar​ne​go puł​ku ka​wa​le​rii wcho​dzą​ce​go w skład oso​bi​-stej gwar​dii jego kró​lew​skiej mo​ści i po​sia​dacz kil​ku me​da​li za wa​lecz​ność, wy​gła​-dził nie​ist​nie​ją​ce za​ła​ma​nie na nie​ska​zi​tel​nie od​pra​so​wa​nej nie​bie​skiej kurt​ce, poczym wpiął bry​lan​to​wą spin​kę w mięk​kie fał​dy kra​wa​ta. Z krót​ko przy​strzy​żo​ny​miciem​ny​mi wło​sa​mi, ucze​sa​ny​mi zgod​nie z naj​śwież​szą modą, wy​glą​dał​by na ty​po​we​-go lon​dyń​skie​go by​wal​ca, gdy​by nie twar​dy jak stal wy​raz jego sza​rych oczu. Po​-wró​ciw​szy do An​glii po osta​tecz​nej klę​sce Na​po​le​ona, wziął udział w roz​wią​zy​wa​-niu za​gad​ki tra​gicz​nej śmier​ci swo​je​go ku​zy​na, Mar​ka, i przy​czy​nił się do uję​ciajego mor​der​cy. Te​raz przy​był do sto​li​cy, żeby się spo​tkać z za​rząd​cą swo​je​go ma​jąt​-ku i ku​pić pre​zent ślub​ny dla ku​zy​na, ka​pi​ta​na Ada​ma Mil​le​ra, któ​ry że​nił się z pan​-ną Jen​ny Ha​stings.Wes​tchnął mi​mo​wol​nie, przy​po​mniaw​szy so​bie na​le​ga​nia do​ra​dza​ją​cych mu ad​-wo​ka​tów i agen​tów, by i on po​ślu​bił bo​ga​tą dzie​dzicz​kę. Je​dy​nie to bo​wiem mo​głoza​po​biec ko​niecz​no​ści sprze​da​ży po​sia​dło​ści po ojcu, ob​cią​żo​nej nie​spła​cal​ny​mi dłu​-ga​mi. Oj​ciec przez całe ży​cie miał skłon​ność do ha​zar​du, a po śmier​ci uwiel​bia​nejżony po​grą​żył się głę​biej w ot​chła​ni tego zgub​ne​go na​ło​gu. Kie​dy za​padł na zło​śli​wągo​rącz​kę i umarł, Hal​lam aku​rat wal​czył we Fran​cji. Do​pie​ro po po​wro​cie do kra​juw peł​ni zro​zu​miał, w jak fa​tal​nej się zna​lazł sy​tu​acji.– Nie ma pan wy​bo​ru – po​wie​dział mu ad​wo​kat ojca. – Gdy​by pań​ski oj​ciec żył,mu​siał​by sprze​dać więk​szą część ma​jąt​ku, a od cza​su jego śmier​ci z tru​dem po​-wstrzy​my​wa​łem bank przed po​ło​że​niem łapy na ca​ło​ści. Pro​szę nie po​zwo​lić im takpo pro​stu prze​jąć po​sia​dło​ści Jest war​ta nie​co wię​cej niż dłu​gi, więc część pie​nię​dzyzo​sta​nie w pań​skiej kie​sze​ni.Hal​lam miał świa​do​mość, że jest bli​ski ru​iny. Miał nie​wiel​ki ka​wa​łek zie​mi z do​-mem po dziad​ku ze stro​ny mat​ki, ale była to ra​czej duża far​ma oto​czo​na za​le​d​wiepięć​dzie​się​cio​ma hek​ta​ra​mi grun​tów, w więk​szo​ści od​da​ny​mi w dzier​ża​wę. Do​chódz zie​mi wraz z żoł​dem wy​star​czał ofi​ce​ro​wi ka​wa​le​rii, ale zde​cy​do​wa​nie nie po​zwa​-lał na utrzy​ma​nie żony i ro​dzi​ny na od​po​wied​nim po​zio​mie. Kie​dy więc Adam za​pro​-po​no​wał mu, by do​łą​czył do nie​go jako wspól​nik w fir​mie spro​wa​dza​ją​cej wina, Hal​-lam przy​jął jego ofer​tę. Za​kła​dał, że po sprze​da​ży pa​ten​tu ofi​cer​skie​go zy​ska fun​du​-sze na skrom​ną in​we​sty​cję. Nie wie​dział jed​nak, jaka cze​ka go przy​szłość.Ad​wo​kat nie za​mie​rzał owi​jać w ba​weł​nę.– Pań​ska mat​ka była naj​młod​szą cór​ką lor​da, a pań​ski oj​ciec naj​młod​szym sy​nemsta​re​go, sza​no​wa​ne​go rodu. Na obec​ną chwi​lę nie ma pan żad​ne​go ty​tu​łu, są​dzęjed​nak, że cór​ka ja​kie​goś bo​ga​te​go kup​ca chęt​nie przy​ję​ła​by pań​skie oświad​czy​ny.– Do​bry Boże, chce pan, że​bym się sprze​dał?Hal​lam przy​jął su​ge​stię praw​ni​ka ze zgro​zą i obrzy​dze​niem, ale tak na​praw​dę niepo​tra​fił do​strzec żad​nej sen​sow​nej al​ter​na​ty​wy. Mógł się do​ro​bić for​tu​ny z Ada​-mem, ale to była me​lo​dia od​le​głej przy​szło​ści. Do tego cza​su po​zo​sta​wał mu wy​bórpo​mię​dzy dwie​ma moż​li​wo​ścia​mi, z któ​rych żad​na mu się nie po​do​ba​ła.Niech to li​cho! – za​klął w du​chu. Tego wie​czo​ru nie miał za​mia​ru roz​my​ślać o kło​- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • happyhour.opx.pl
  • Tematy

    Cytat


    Facil(e) omnes, cum valemus, recta consili(a) aegrotis damus - my wszyscy, kiedy jesteśmy zdrowi, łatwo dajemy dobre rady chorym.
    A miłość daje to czego nie daje więcej niż myślisz bo cała jest Stamtąd a śmierć to ciekawostka że trzeba iść dalej. Ks. Jan Twardowski
    Ad leones - lwom (na pożarcie). (na pożarcie). (na pożarcie)
    Egzorcyzmy pomagają tylko tym, którzy wierzą w złego ducha.
    Gdy tylko coś się nie udaje, to mówi się, że był to eksperyment. Robert Penn Warren