Filozofia jest sztuką życia. Cyceron

Odnaleziona chusta Weroniki

Odnaleziona chusta Weroniki, Szatan, egzorcyzmy, okultyzm, zagrożenia

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Egzorcyzm: walka z szatanem. Pomoc: opętanie, dręczenia, egzorcysta. ZagroŜenia: ...
Strona 1 z 4
Odnaleziona chusta Weroniki
Klaus Berger
"Oblicze Jezusa Chrystusa" - Klaus Berger
Focus nr 16/2006 z 15/16 kwietnia 2006 r., dział „Kultura”
Przeczytaj recenzj
ę
ksi
ąŜ
ki!
Klaus Berger, ur. w 1940 r. w Hildesheim, profesor Teologii Nowego Testamentu na Wydziale Teologii Ewangelickiej
Uniwersytetu w Heidelbergu, jeden z najbardziej znanych współczesnych niemieckich biblistów i jedna z bardziej
oryginalnych postaci współczesnej egzegezy, autor niezliczonych publikacji ksi
ąŜ
kowych, regularnie publikuje w
najpowa
Ŝ
niejszych niemieckich dziennikach i tygodnikach. Ostatnio ukazała si
ę
w Polsce jego ksi
ąŜ
ka „Czy wolno
wierzy
ć
w cuda?”, W drodze, Pozna
ń
2006.
„Piotr wszedł do wnętrza grobu i ujrzał leŜące płótna oraz chustę, która była na głowie Jezusa, leŜącą nie razem z
płótnami, ale oddzielnie zwiniętą na jednym miejscu” – tak ewangelista Jan opisuje w 20. rozdziale swej Ewangelii
przybycie apostołów do grobu Jezusa. Przedstawiony przez niego opis od dawna uchodzi za najwierniejszą relację
wielkanocną. Czy to moŜliwe, Ŝe płótna, o których wspomina, z pietyzmem zachowano jako świadectwa opustoszałego
po Zmartwychwstaniu grobu? Według badań przeprowadzonych przez Paula Badde, wiele wskazuje na to, Ŝe
przechowywany w zagubionym pośród gór Abruzji, wykonany z morskiego jedwabiu Całun moŜe być prawdziwą Chustą
świętej Weroniki, „Volto Santo”, „prawdziwym obliczem Jezusa”.
W staroŜytnych dokumentach Kościoła Chusta Weroniki uchodziła za najcenniejszą relikwię chrześcijaństwa. To dla niej
wzniesiono Bazylikę Świętego Piotra. Wierzono, Ŝe na Całunie tym odbiły się rysy Jezusa i w ten sposób powstał
wizerunek, „którego nie namalowała ludzka ręka”. NajwaŜniejszy argumentem za autentycznością odnalezionego przez
Paula Badde płótna jest fakt, Ŝe znajdują się na nim rysy twarzy, które, jak dowiodła
w swych analizach niemiecka trapistka, siostra Blandina Schlömer, wykazują nadzwyczajną zgodność z wizerunkiem
utrwalonym na Całunie Turyńskim – mimo Ŝe są to dwa tak róŜne gatunki tkaniny, jak len i morski jedwab.
CzyŜby więc podczas pogrzebu Jezusa Całun Turyński został połoŜony na Całunie z morskiego jedwabiu? (Uwaga tł.:
Badde sugeruje w ksiąŜce, Ŝe było na odwrót: morski jedwab na C. Turyńskim.) Wówczas odbicie na Całunie Turyńskim
powstałoby równocześnie z wizerunkiem na Całunie z morskiego jedwabiu. Tak czy inaczej ewangelista Jan wspomina o
dwóch płótnach.
W judaizmie istniała głęboko zinternalizowana reguła prawna, zgodnie z którą podczas rozprawy w sądzie zawsze
naleŜało przedstawić dwóch niezaleŜnych świadków. W tej perspektywie Całun z Turynu i Całun z morskiego jedwabiu to
przynajmniej dwa niezaleŜne dowody Zmartwychwstania Jezusa. W jaki jednak sposób Całun dotarł do Rzymu, a
stamtąd do małej abruzyjskiej wioski? Na ten temat istnieją sprzeczne teorie. NiezaleŜnie od nich, papieŜ Benedykt XVI
zamierza w maju tego roku odwiedzić przechowywane
w Manoppello od 1506 roku „Volto Santo”. Mieszkańcy wioski twierdzą, Ŝe obraz został przyniesiony przez „aniołów”, co
w kręgach mafijnych stanowi eufemistyczne określenie kradzieŜy.
Paul Badde z reporterską swadą opisuje swoje „niezwykłe poszukiwania prawdziwego Oblicza Jezusa”. Autor doskonale
orientuje się równie dobrze w tajemnych skarbcach i niedostępnych komnatach Watykanu, co w opuszczonych od stuleci
basztach i ruinach w ustronnych dolinach Abruzji. To tam właśnie odnalazł obrazy, księgi i dokumenty dotyczące jednej z
ostatnich tajemnic naszego świata oraz odpowiedź na nurtujące go pytanie o prawdziwe płótna z grobu Jezusa. Pytanie,
które dawno juŜ doprowadziło do powstania całej gałęzi nauki: sindonologii.
2008-03-02
Egzorcyzm: walka z szatanem. Pomoc: opętanie, dręczenia, egzorcysta. ZagroŜenia: ...
Strona 2 z 4
CzyŜby więc Paul Badde odnalazł pierwowzór wszystkich obrazów Jezusa? Obrazu z Manoppello z pewnością nie
namalowała ludzka ręka, poniewaŜ powstał on na tkaninie, którą moŜna wprawdzie farbować, lecz nie da się na niej
niczego namalować: na bisiorze, najdroŜszej tkaninie staroŜytnego świata, zwanej równieŜ „złotem morza”. Delikatne
włókna, z których utkano materiał, pochodzą z wnętrza jednego z gatunków małŜy.
Autor – rzymski korespondent dziennika „Die Welt” i cieszący się dziennikarską renomą i wielkim uznaniem specjalista
od spraw chrześcijańskich i kościelnych – zaskakuje krytycznymi wobec Rzymu wynikami swoich badań. Relacjonując je,
Badde napisał ksiąŜkę, którą śmiało moŜna określić mianem „kryminału awanturniczo-klerykalnego”.
Po pierwsze: nigdy nie istniała kobieta o imieniu Weronika – jest to jedynie określenie „prawdziwego” Całunu z grobu
Jezusa (imię Weronika pochodzi od łacińsko-greckiej zbitki: „vera eikon” – „prawdziwy obraz”).
Po drugie: relikwia, która od XVII wieku ukazywana jest oczom wiernych w Bazylice Świętego Piotra, nie jest pierwotnym
Całunem, przechowywanym na Watykanie. Prawdziwy Całun najprawdopodobniej znajduje się w sanktuarium
pielgrzymkowym w Manoppello. Dowód: w watykańskim skarbcu-muzeum przechowywana jest stara rama z rozbitą
kryształową szybą, rozmiarami pasująca jedynie do świętego płótna z Manoppello. Drogocenny Całun trafił do Abruzji
najpóźniej podczas budowy nowej Bazyliki Świętego Piotra (1506-1614). Ukazywana w zastępstwie watykańska relikwia
jest – jak mówi Badde, który jako jedyny świecki miał prawo wejść do skarbca, gdzie jest przechowywana – kawałkiem
wyblakłego płótna, bez jakiegokolwiek śladu wizerunku twarzy.
Po trzecie: pomiędzy rokiem 1610 a 1635 radykalnie zmienił się sposób przedstawiania Całunu na obrazach. Oznacza
to, Ŝe wywieziona do Manoppello relikwia przestała być malarskim pierwowzorem. W odróŜnieniu od wyznawców
judaizmu i islamu, chrześcijanie wierzą, Ŝe Bóg stał się człowiekiem, posyłając nam swój obraz w Osobie Jezusa
Chrystusa. Jak jednak wyglądałaby dzisiejsza teologia, gdyby w ciągu ostatnich stuleci z takim samym skupieniem, z
jakim pochylała się nad świętymi tekstami, pochyliła się nad prawdziwym wizerunkiem Jezusa? Czy Europa potrafiłaby
potraktować obraz wcielonego Słowa z taką samą powagą, z jaką podchodzi do słowa drukowanego? Dzieje Europy
potoczyłyby się innymi torami. Europa byłaby mniej podatna na zgubne ideologie, mniej rozmiłowana w słowach, mniej
wyobcowana. Dziś Ŝyjemy niestety w epoce teologii, która utraciła odniesienie od obrazu Boga. Jeśli jednak Całun z
Manoppello jest autentyczny, wówczas stanowi – wraz z całunem z Turynu – pierwszą i ostatnią stronę Ewangelii –
obraz obrazów, ludzkie oblicze Boga...
"Prawdziwe Oblicze Chrystusa Odnalezienie niezwykłej relikwii Zmartwychwstania?" - Paul Badde
Jak naprawdę wyglądał Jezus? Jak Jim Caviezel w „Pasji” Mela Gibsona? A moŜe jak na portretach Durera albo El
Greco? Albo jak na obrazach z apartamentów papieskich? Ale przecieŜ Ŝadna z tych osób nigdy nie widziała Jezusa. Jak
zatem wyglądał? – na to pytanie istnieje tylko jedna odpowiedź: prastara tkanina z „prawdziwym wizerunkiem”
Chrystusa. Obraz, którego nawet papieŜ nigdy nie widział na własne oczy.
W Watykanie trudno znaleźć kogoś, kto chciałby ze mną porozmawiać na temat tego wizerunku. Jest to bowiem obraz
niezwykły. AŜ do 1600 roku przechowywano go w starej, wzniesionej przez cesarza Konstantyna, Bazylice Świętego
Piotra. Oglądały go miliony pielgrzymów. Jednak od tego czasu nikt nie moŜe z bliska zobaczyć tego „vera eikon”. W
nowej Bazylice zamknięto relikwię w potęŜnym skarbcu, do którego dostępu strzegą wrota z trzema zamkami.
W ciągu wieków „obraz bardzo wyblakł”, powiedział mi kardynał Marchisano, archiprezbiter Bazyliki. Jednak prawda jest
nieco inna – obraz nie wyblakł, lecz został wykradziony ze skarbca, a na jego miejsce podłoŜono atrapę. To dlatego nie
istnieje Ŝadna fotografia „Weroniki”, a czcicieli „prawdziwej ikony” Chrystusa odsyła się do zakrystii Kaplicy Sykstyńskiej,
do innego obrazu, który uchodzi za najstarszy wizerunek Zbawiciela.
Obraz rzeczywiście sprawia wraŜenie bardzo starego. Przez lata niemal zupełnie sczerniał – jak inne stare obrazy
namalowane temperą. Tymczasem na „prawdziwym wizerunku” Chrystusa nie ma śladu farby. Zanim przywędrował do
Rzymu, znajdował się w Konstantynopolu, a wcześniej w Kapadocji, jeszcze dalej na Wschodzie. Pochodzący z VI wieku
stary syryjski tekst z Kamuliany mówi o nim, Ŝe „nie namalowała go ludzka ręka”, lecz „został wyciągnięty z wody”. Kiedy
przywędrował do Rzymu, stał się magnesem przyciągającym do Wiecznego Miasta niezliczone rzesze wiernych.
Pielgrzymi, którzy w ubiegłym stuleciu powracali z Jerozolimy, ozdabiali swe ubrania gałązką palmy. Znakiem
wędrowców zmierzających „drogą jakubową” do Santiago de Compostella po dziś dzień jest muszelka. Wierni, którzy
nawiedzali Rzym, przypinali do swych płaszczy miniaturkę „Sancta Veronica Ierosolymitana”, „Świętej Weroniki
Jerozolimskiej”. Z tego względu papieŜ Juliusz II polecił, by w fundamencie nowej Bazyliki Świętego Piotra urządzono
potęŜny skarbiec, w którym miał być przechowywana owa niezrównana relikwia.
Podczas prac przy budowie nowej świątyni – pamiętać trzeba, Ŝe jej budowa wzbudzała w tamtych czasach wielkie
kontrowersje – obraz w tajemniczy sposób znikł z miasta. Do dziś w skarbcu Bazyliki Świętego Piotra obejrzeć moŜna
wenecką ramę z rozbitą kryształową szybą; to wszystko, co pozostało po „Weronice”. Od czterystu lat najcenniejsza
relikwia chrześcijaństwa, przed którą niegdyś sam cesarz Bizancjum mógł uklęknąć tylko raz w roku, znajduje się w
małym kościółku kapucynów w Manoppello, górskim miasteczku w regionie Abruzji. Europa przez wieki zapomniała o
tym niezwykłym wizerunku. Nadszedł jednak czas, by na nowo go odkryć.
2008-03-02
Egzorcyzm: walka z szatanem. Pomoc: opętanie, dręczenia, egzorcysta. ZagroŜenia: ...
Strona 3 z 4
Obraz blaknie w świetle i ciemnieje w mroku, lecz mimo upływu lat nie zaciera się ani nie znika. Portret ukazuje
brodatego MęŜczyznę z lokami na skroniach, którego złamany nos przypomina zdjęcia zakładników przetrzymywanych w
jakiejś ciemnej piwnicy przez „bojowników Boga” – albo więźnia z Abu Ghraib. Prawy policzek jest spuchnięty, broda
częściowo wyrwana. Na czole i wargach – jeśli się bliŜej przyjrzymy – widać zaróŜowienie świeŜo zadanych ran.
Spojrzenie szeroko otwartych oczu emanuje niewytłumaczalnym spokojem. W rysach twarzy kryje się zaskoczenie,
zdziwienie, zdumienie. Łagodne miłosierdzie. Nie ma w nich rozpaczy, nie ma gniewu. Przypomina dziecko, które budzi
się ze snu i widzi wschodzącą jutrzenkę. Usta są na wpół otwarte, widać końcówki zębów. Słychać niemal, jak z ust
dobiega ciche „a”.
Rozmiary wizerunku utrwalonego na mierzącym siedemnaście na dwadzieścia cztery centymetry Całunie odpowiadają
rozmiarom męskiej twarzy. Cienkie jak pajęczyna płótno jest przejrzyste niczym nylonowa pończocha. Z bliska relikwia
przypomina raczej diapozytyw niŜ obraz. Pod światło płótno staje się zupełnie przezroczyste, podczas gdy w cieniu
wydaje się grafitowo-szare. W prawym dolnym rogu ramy tkwi mały odłamek szyby. W świetle jarzeniówek delikatny
Całun przybiera barwę miodowo-złotą; wygląda dokładnie tak, jak Gertruda z Helfty, trzynastowieczna mistyczka,
opisywała oblicze Chrystusa. Jedynie w jasnym świetle delikatny Całun ukazuje trójwymiarowe oblicze, prawie
holograficzne; ten sam wizerunek widać z obu stron obrazu. Płótno jest tak delikatne, Ŝe wydaje się, iŜ po złoŜeniu
moŜna by je zmieścić w skorupce orzecha. Profesor Vittori z Uniwersytetu w Bari i profesor Fanti z Uniwersytetu w
Bolonii w trakcie analiz mikroskopowych stwierdzili, ze na Całunie nie ma śladów farby. Jedynie w źrenicach włókna
wydają się osmalone, jakby przypalone przez wysoką temperaturę.
Całun nie jest jakimś nowym, sensacyjnym odkryciem. Wieśniacy z regionu Adrii i Ancony, aŜ do Tarentu, od stuleci
czczą relikwię jako „Volto Santo”, „Święte Oblicze”. Mieszkańcy Manoppello, powołując się na stary dokument, od
czterystu lat nieustannie twierdzą, Ŝe wizerunek przynieśli do miasta sami „aniołowie”. To całkiem moŜliwe. Jednak
bardziej prawdopodobne, Ŝe pod tych aniołów podszyli się jacyś piętnastowieczni awanturnicy, którzy w tym obfitującym
przecieŜ w podobne afery i skandale stuleciu po prostu ukradli relikwię. Rozbity kryształ „Weroniki” w skarbcu Bazyliki
Świętego Piotra zdaje się śpiewać ostatnią strofę tej mrocznej ballady. W historii tej mieszają się elementy burleski,
kryminału, powieści detektywistycznej, dramatu – i piątej Ewangelii dla naszej zwariowanej na punkcie obrazów epoki.
Kiedy jednak profesor Heinrich Pfeiffer z Uniwersytetu Gregoriańskiego przed laty zbadał całą sprawę z punktu widzenia
historii sztuki i w oparciu o najstarsze źródła chrześcijaństwa dowiódł, Ŝe obraz z Manoppello stanowi podstawowy punkt
odniesienia dla wszystkich obrazów Chrystusa – najpierw na Wschodzie, a potem równieŜ na Zachodzie – światowa
prasa zamieściła informację na ten temat w dziale „ciekawostki”, a koledzy profesora oraz watykańscy prałaci i
kardynałowie kiwali z politowaniem głowami nad wybujałą fantazją uczonego jezuity.
Na te niezwykłe wnioski naprowadziła profesora siostra Blandina Paschalis Schlömer, niemiecka trapistka, farmaceutka i
malarka ikon, która wiele lat wcześniej skrupulatnie – z iście aptekarską dokładnością – dowiodła, Ŝe wymiary i szczegóły
oblicza z Całunu z Manoppello co do milimetra zgadzają się z ciemnym odbiciem MęŜczyzny z Całunu Turyńskiego.
Zgadzają się nie tylko wszystkie proporcje, lecz równieŜ rany, którymi pokryte jest ciało MęŜczyzny; jedyna róŜnica to ta,
Ŝe na Całunie z Manoppello rany zdąŜyły się juŜ zasklepić. Krytycy autentyczności Całunu z Manoppello nigdy nie
podwaŜali tych twierdzeń. Przeciwnie – ich główny zarzut jest tyleŜ prosty, co przekonujący: obraz został namalowany.
Nie opłaca się nawet jechać do tego zakątka Abruzji, by zobaczyć płótno na własne oczy. Szczegóły na obrazie są tak
delikatne, Ŝe musiały zostać namalowane. Oczy, widoczne na powiększeniach rzęsy, woreczki łzowe, włosy brody, zęby
(!), wszystko to jest tak delikatnie naszkicowane, Ŝe natychmiast zdradza rękę prawdziwego mistrza. Krótko mówiąc,
eksponat nie jest pierwowzorem, lecz kopią innych kopii nieznanego nam oryginału – albo Całunu z Turynu. Jednak
rozstrzygające, rzadko dotąd stawiane pytanie dotyczy samego płótna. Sądząc z wyglądu, mógłby to być farbowany
nylon, lecz w przypadku tkaniny, która od czterystu lat wystawiona jest na widok publiczny, myśl ta wydaje się absurdem.
Nie są to równieŜ wełna, len czy bawełna – te gatunki tkanin nie tylko są zbyt grube, ale teŜ brak im charakterystycznej
dla Całunu przejrzystości i perłowego blasku. Nawet jedwab nie byłby dość delikatny. Kapucyni z Manoppello nie
2008-03-02
Egzorcyzm: walka z szatanem. Pomoc: opętanie, dręczenia, egzorcysta. ZagroŜenia: ...
Strona 4 z 4
pozwalają na dokładniejsze, chemiczne zbadanie płótna; nie godzą się nawet na wyjęcie obrazu z relikwiarza, w którym
wystawiony jest nad głównym ołtarzem ich kościółka. „To nie jest konieczne! – wyjaśnił mi ojciec Germano, ostatni
gwardian konwentu. – Naukowcy sami do nas przyjdą. Nauka rozwija się tak szybko, Ŝe nie będziemy musieli długo
czekać”. Zapewne ma rację. Zdjęć, które udało mi się w ciągu ostatnich kilku miesięcy zrobić, nigdy i nigdzie dotąd nie
widziałem.
Ewangelia Jana mówi o dwóch płótnach w pustym grobie Chrystusa. Według tej relacji Piotr i „drugi uczeń” pobiegli
wczesnym rankiem do grobu, lecz ów „drugi uczeń” wyprzedził Piotra. „A kiedy się nachylił, zobaczył leŜące płótna,
jednakŜe nie wszedł do środka. Nadszedł potem takŜe Szymon Piotr, idący za nim. Wszedł on do wnętrza grobu i ujrzał
leŜące płótna oraz chustę, która była na Jego głowie, leŜącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą na jednym
miejscu. Wtedy wszedł do wnętrza takŜe i ów drugi uczeń, który przybył pierwszy do grobu. Ujrzał i uwierzył” (J 20, 5-9).
Mieszkańcy Manoppello zawsze uwaŜali, Ŝe ich obraz to wspomniana przez ewangelistę chusta z pustego grobu, choć
na płótnie nie ma najmniejszych śladów potu. Materia jest teŜ o wiele za cienka, by wchłonąć choćby kroplę krwi albo
potu.
1 września 2004 roku, rzymskie lotnisko Fiumincino. ŚwieŜa bryza znad Morza Śródziemnego chłodzi późnoletni
poranek. Zegar w hali A wskazuje godzinę 7.35, kiedy na pasie startowym siada samolot AZ 1570 z Cagliari. Kilka minut
wcześniej w dalekim Biesłanie terroryści zaatakowali szkołę, dając początek największej zbrodni od czasu zamachu z 11
września 2001 roku. Apokaliptyczne udręki stały się dziś chlebem powszednim reporterów i dziennikarzy... Ja jednak nie
słucham tego poranka wiadomości. RównieŜ potem, na autostradzie do Pescary, nie włączam radia. W hali przebiega mi
przez myśl, Ŝe reporterzy mają łatwiej niŜ naukowcy. Nie muszą niczego udowadniać. Nie są teŜ sędziami, adwokatami
ani nauczycielami. Mogą po prostu opisywać rzeczy i sprawy, których są świadkami. Chiarę Vigo, choć nigdy jej nie
widziałem, rozpoznaję, kiedy tylko przechodzi przez bramkę bezpieczeństwa. Mogłaby zagrać główną rolę w kaŜdym
filmie Piera Paola Pasoliniego. Jej paznokcie są jak szpony drapieŜnego ptaka. Chiara pochodzi z Sant’ Antioco, małej
wysepki u wybrzeŜy Sardynii. Jako ostatnia na świecie zna tajniki pozyskiwania i wytwarzania bisioru; tę tradycję
przekazywano w jej rodzinie od pokoleń. „Dla naszego ludu bisior jest świętą tkaniną” – mówi w samochodzie. Co to
znaczy: „dla naszego ludu”? Czy wyspa nie naleŜy do Sardynii? To nie takie proste – śmieje się głośno. Chaira mówi po
sardyńsku i włosku, zna teŜ wiele aramejskich pieśni. Ludność wyspy wywodzi się od Chaldejczyków i Fenicjan, a
początki sztuki włókienniczej przypisuje się księŜniczce Berenike, córce Heroda i kochance cesarza Tytusa. Nagle
Chiara wyjmuje kłębek splątanego, surowego bisioru. W porannym świetle nitki połyskują delikatniej od anielskiego
włosa. Złoto morza! W dłoniach Chiary kłębek mieni się odcieniami brązu. Surowiec uzyskiwany jest z przyszynki
szlachetnej (Pinna nobilis), mierzącej dziewięćdziesiąt centymetrów długości małŜy, po które w czasie majowej pełni
księŜyca Chiara nurkuje w morzu na głębokość pięciu metrów. Uzyskane nici trzeba następnie długo gręplować, dopiero
potem moŜna z nich wyczarować prawdziwe klejnoty. W staroŜytności bisior był najdroŜszą
z tkanin. Pojawia się w grobowcach faraonów i w Biblii, która nakazuje, by z tego właśnie materiału wykonano dywany
Przybytku i „efod”, wierzchnią szatę arcykapłana. Sok z cytryny nadaje włóknom barwę złota, kąpiel w krowiej urynie
sprawia, Ŝe stają się jaśniejsze.
Pędzimy autostradą w kierunku Manoppello. Na pagórku, na którym wznosi się kościół kapucynów, czeka na nas siostra
Blandina. Kiedy wchodzimy głównym wejściem, zostawiając za plecami atrapę organów, „Volto Santo” lśni w padającym
z tyłu świetle niczym prostokątna Hostia. Przez tkaninę prześwituje umieszczone w tylnej ścianie okno w kształcie
krzyŜa. Kiedy wchodzimy po ukrytych za ołtarzem schodkach i stajemy przed obrazem, Chiara pada na kolana i wznosi
oczy ku obrazowi. Nigdy w Ŝyciu nie widziała tak delikatnego Całunu. „Ma oczy baranka – mówi, czyniąc na sobie znak
krzyŜa. – I lwa”. A potem dodaje: „To bisior!”. Powtarza to dwa, trzy, cztery razy. Bisior to tkanina, którą moŜna farbować
purpurą, mówiła jeszcze w samochodzie. „Lecz nie da się na nim malować. To po prostu technicznie niemoŜliwe!” Lecz
jeśli Całun został utkany z bisioru, oznacza to, Ŝe obraz nie został namalowany. Nie jest malowidłem. Jest czymś innym.
Czymś całkowicie róŜnym od wszystkich innych obrazów.
Zamknij okno
2008-03-02
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • happyhour.opx.pl
  • Tematy

    Cytat


    Facil(e) omnes, cum valemus, recta consili(a) aegrotis damus - my wszyscy, kiedy jesteśmy zdrowi, łatwo dajemy dobre rady chorym.
    A miłość daje to czego nie daje więcej niż myślisz bo cała jest Stamtąd a śmierć to ciekawostka że trzeba iść dalej. Ks. Jan Twardowski
    Ad leones - lwom (na pożarcie). (na pożarcie). (na pożarcie)
    Egzorcyzmy pomagają tylko tym, którzy wierzą w złego ducha.
    Gdy tylko coś się nie udaje, to mówi się, że był to eksperyment. Robert Penn Warren