Filozofia jest sztuką życia. Cyceron

Odnaleziona - Fern MICHAELS

Odnaleziona - Fern MICHAELS, kryminał,sensacja, thriller, MICHAELS, Fern, Odnaleziona

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Fern MICHAELSsuoladnacsODNALEZIONATytuł oryginałuFINDERS KEEPERS1bat.man + emalutkaPrologAtlanta, Georgia1957Barnes Roland rozejrzał się po elegancko urządzonym gabinecie lekar-skim, a potem spojrzał na człowieka w białym fartuchu siedzącego za wy-twornym biurkiem. Nie wiedzieć czemu czuł się winny i zdezorientowany. Aprzecież zawsze rozumieli się dobrze, bo Sloan i on byli przyjaciółmi oddzieciństwa.Całkowicie ignorującżonęsiedzącą naprzeciwko niego, Barnes w sku-pieniu usiłował zrozumieć przyczynę gniewu odbijającego się w oczach Slo-ana. Gniewu, który skierowany był przeciwko niemu. Bo przecież nie przeciwThei, którą Sloan Simpson kiedyś kochał. Wygrał Barnes, bo był lepszy, adzięki jego związkowi z Theą dokonała się największa fuzja bawełny i tytoniuna Południu Stanów.– Na miłość boską, Sloan, po prostu wypisz receptę,żebyśmymogli sięstąd wynieść. To przecieżżadenproblem.– Tak, recepta tożadenproblem. Problemem jest twoje zachowanie wobecżony,Barnes. Kiedy ostatnio dobrze się jej przyjrzałeś? Kiedy ostatniozwróciłeś na nią uwagę? A przecież przeszła piekło. I to sama. Gdyby niezasłabła, nie byłoby was tutaj. Proponuję umieścić Theę w szpitalu i zrobić jejkilka badań. Mój Boże, człowieku, przecież ona waży nie więcej niż czterdzieścipięć kilogramów. Zgodziłeś się przywozić ją na badania kontrolne wedługprzyjętego harmonogramu. Zawiodłem się na tobie.Barnes gestykulując energicznie spróbował odeprzeć zarzuty przyjaciela.– Co miałem robić? Thea zamyka się w pokoju i płacze całymi dniami.Nawet przez sen. Nie mogę namówić jej do jedzenia. Nie mogę zmusić ani dokąpieli, ani do wychodzenia na dwór. Uwierzyłem, gdy mi powiedziałeś,żeniejestem winienśmiercicórki, ale poczucie winy wciąż mnie zżera. Nigdy się odniego nie uwolnię. Na dodatek codziennie, gdy tylko nadarzy się okazja, Theadaje mi do zrozumienia,żeto jednak była moja wina. Masz pojęcie, jak ja się2suoladnacsbat.man + emalutkaczuję? Poddałem się. Miliony kobiet ma poronienia, miliony traci dziecko, aprzecież nie odchodzą od zmysłów.Przerwał, a po chwili dodał cicho:– Sloan, nie mogę tego znieść.– Thea wymaga leczenia psychiatrycznego. Nie chcę słyszeć bzdur wrodzaju,żeto zaszkodzi waszej pozycji towarzyskiej w Atlancie. Połowa kobiet ztego miasta chodzi do psychiatry. Moim zdaniem tobie też przydałaby się takapomoc. Wiem, jaki trybżyciaprowadzisz, przyjacielu. Odcinasz tylko kupony.Pijesz dośniadania,rozgrywasz partię golfa, pijesz w czasie lunchu, ucinaszsobie drzemkę, budzisz się i dalej popijasz, a potem już czas na kolację ikolejne drinki. Jeden ze stewardów z klubu odwozi cię do domu koło północy ikładzie pijanego dołóżka.Posłuchaj mnie bardzo uważnie, Barnes. Nieobwiniam cię ani nigdy nie obwiniałem ośmierćcórki, ale obciążamodpowiedzialnością za to, w jakim stanie jest twojażona.– Co to, do diabła, ma znaczyć?mi, co widzisz.– Powiedziałem,żebyśprzyjrzał się swojejżonie.Zrób to teraz i powiedzObaj mężczyźni spojrzeli na Theę Roland. Zdenerwowało ją to.napić się czegoś – odezwała się.głosem.– Przestańcie mówić o mnie tak, jakby mnie tu nie było. Chcę zapalić i– Przecież nie palisz ani nie pijesz, Thea – powiedział Barnes zduszonym– Skąd możesz wiedzieć, co robię, a czego nie robię?By tego dowieść, wyciągnęła papierosa i zapaliła go złotą zapalniczkąDunhilla. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki w jej ręku pojawiła siętakże złota piersiówka – do kompletu. Pociągnęła solidnyłyk,zaciągnęła siępapierosem i wydmuchnęła duży kłąb dymu.– Jestem pijaczką tak jak ty, Barnes. Jedyna różnica polega na tym,żejaupijam się w czterechścianachmojego pokoju. Tylko to pozwala mi przebrnąćprzez kolejne dni. Nigdy już nie będę miała dziecka, Barnes. Urodziłam trojedzieci, dwoje z nich było martwych. I kiedy wydawało się,żeBóg w końcupobłogosławił mnie córeczką, zdecydował,żenie jestem tego godna i zabrał miją. Mam w sobie wielką pustkę. Nic we mnie nie zostało. Myślisz,żenie wiem,jak wyglądam? Wiem. Po prostu już mnie to nie obchodzi. Gdyby wystarczyło3suoladnacsbat.man + emalutkami odwagi, popełniłabym samobójstwo, aby być z moją córeczką. Możektóregoś dnia, gdy się obudzę, zdobędę się na odwagę i zrobię to. Teraz chcęiść do domu. Zasłabłam, bo nic nie jadłam. Wezmę jakieś witaminy i zajmę sięogrodem. To była twoja recepta, prawda, Barnes? A może ty mi to zaleciłeś,Sloan?Sloan potarł skronie rękami. Piekły go oczy. Czy oni nie wiedzą, jakąbezcenną wartość mażycie?– Może wybierzecie się w góry, Thea? Przyda ci się zmiana otoczenia,chłodniejsze powietrze. Pogoda w Atlancie jest teraz nieprzyjemna. Jedźcie doSmoky. Mam tam domek, z którego moglibyście skorzystać. Jest prymitywny,ale wygodny. Zastanówcie się nad tym, dobrze?– Tutaj, tam czy gdziekolwiek indziej. Co za różnica? – mruknęła Thea.– Potraktuj to jak wyzwanie, Barnes. Zostaw nożyczki i kupony za sobą.Żadnychtrunków,żadnychpapierosów. Powinieneśłowićryby i jeść je.ciebie wycieczkę? – spytała Thea.Sloan zignorował pytanie.rozbłysły.– Wpakujesz mnie do szpitala, jeśli nie wybiorę się na zaleconą przezThea wysączyła resztkę zawartości złotej piersiówki, a jej oczy na moment– Dobrze, wyjedziemy jutro. Potem się stąd wyprowadzę, Barnes. Popodróży chcę się przenieść gdzieś indziej. Miałam zamiar to zrobić pośmiercimojej córeczki, ale nie zgodziłeś się, bo przecież urodziliśmy się w Atlancie itutaj umrzemy. Tak powiedziałeś, Barnes. Oboje pomrzemy w tym cholernym,trzystuletnim relikcie przeszłości, który nazywamy domem.– Pomówimy o tym później, Thea. Wiesz,żetutaj toczy się naszeżycie.– Twojeżycie.Ja nie mamżadnego.Wyprowadzę się bez ciebie. I oczekujęsprawiedliwegopodziałumajątku,jeślisiędomnienieprzyłączysz.Przepraszam,żenarażam cię na wysłuchiwanie tego, Sloan, ale zawsze byłeśrównie dobrym przyjacielem, jak lekarzem. Wiesz, Sloan, dzisiaj małaskończyłaby trzy latka. Barnes o tym zapomniał.Głos jej złagodniał.– Wystarczy,żezamknę oczy, a widzę ją. W ciszy słyszę jej dźwięcznyśmiech.W snach wołam do niej, ale ona mi nie odpowiada. Odeszła i nigdy jużnie wróci.4suoladnacsbat.man + emalutka– Thea...– Zamknij się, Barnes. Nawet nie pamiętałeś,żedzisiaj są jej urodziny. Alezałożę się,żepotrafisz z pamięci wyliczyć co do centa, jakie były ceny tytoniu ibawełny wczoraj, przedwczoraj i we wszystkie poprzednie dni. Nie zdziwiłabymsię, gdyby okazało się,żeliczby z całego roku wirują ci w głowie.– Thea...– Niech cię piekło pochłonie, Barnes.– Już tam jestem – powiedział Barnes Roland, jednak jego słowa usłyszałtylko Sloan Simpson.– Thea, nie odezwałaś się ani słowem, chociaż jesteśmy w drodze już odkilku godzin. Bardzo się martwię o ciebie i o twoje zdrowie. Chcę,żebyśmniebardzo uważnie wysłuchała. To, co powiedziałaś wczoraj w gabinecie Sloana, tonieprawda. Kochałem naszą córeczkę tak samo jak ty. Po jejśmiercimiałempoczucie winy, a ty je we mnie bez przerwy podsycałaś. Do pewnego stopniazawsze będę czuł się winny, choć przecież nic nie mogłem poradzić. Naszacórka po prostu przestała oddychać. Chciałem,żebyprzeprowadzono autopsję,ale się nie zgodziłaś. Może pozwoliłoby to nam zrozumieć, co się stało i choćbyw niewielkim stopniu pogodzić się ze stratą. Odepchnęłaś mnie, choćpróbowałem ci pomóc, Thea. Nie ma dnia,żebymo niej nie myślał. Ale Sloanma rację... musimy znowu zacząćżyć.Moglibyśmy zaadoptować dziecko, Thea.Dwoje dzieci, jeśli wolisz, chłopca i dziewczynkę. Niech nasze wspólneżycietoczy się dalej... Jeśli chcesz, byśmy się gdzieś przeprowadzili, zgadzam się.Zrobię wszystko, co tylko będziesz chciała. Chcę po prostu, abyśmy byli razem.Thea szczelniej owinęła szal wokół ramion.– Mówiłam serio o tym,żechcę się gdzieś przenieść. Przykręć trochęklimatyzację, Barnes. Jeśli zobaczysz stację benzynową albo sklep, zatrzymajsię, dobrze? Napiję się czegoś zimnego.– Już późno, prawie szósta. Czas na kolację. O, tam jest stacja obsługi.Widać chłodziarkę z napojami. Czego chcesz się napić?– Przynieś mi napój o smakuśmietankowym.Thea przygarbiła się na siedzeniu, obejmując rękami szczupłe ramiona.Wtedy ją zobaczyła. Złotowłosą dziewczynkęśpiącąw spacerowym wózku.Obok siedział płowożółty pies. Thea wyskoczyła z samochodu. Poruszała się5suoladnacsbat.man + emalutka [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • happyhour.opx.pl
  • Tematy

    Cytat


    Facil(e) omnes, cum valemus, recta consili(a) aegrotis damus - my wszyscy, kiedy jesteśmy zdrowi, łatwo dajemy dobre rady chorym.
    A miłość daje to czego nie daje więcej niż myślisz bo cała jest Stamtąd a śmierć to ciekawostka że trzeba iść dalej. Ks. Jan Twardowski
    Ad leones - lwom (na pożarcie). (na pożarcie). (na pożarcie)
    Egzorcyzmy pomagają tylko tym, którzy wierzą w złego ducha.
    Gdy tylko coś się nie udaje, to mówi się, że był to eksperyment. Robert Penn Warren